Dzisiaj dzień św. Walentego, patrona zakochanych. W ten szczególny czas warto zajrzeć do Lublina. Dlaczego akurat tam? Bo to miasto wyjątkowo ze św. Walentym związane. Jego relikwie można odnaleźć w aż dwóch lubelskich kościołach. Różna jest nie tylko historia pojawienia się ich w mieście, ale też czas. Lubelskie relikwie św. Walentego dzieli ponad 100 lat.

Św. Walenty na wzgórzu Czwartek

Najprawdopodobniej relikwie św. Walentego do parafii św. Mikołaja w Lublinie trafiły w XVII wieku. Zostały tutaj przywiezione przez pierwszego proboszcza parafii księża Walentego Turobojskiego. W kościelnych dokumentach z wizytacji w 1650 jest już wzmianka o obrazie świętego Walentego. Żadnego dokumentu potwierdzającego obecność relikwii nie ma. Dlaczego Walenty?

Trzeba chyba iść tym tokiem myślenia, że właśnie z tego względu, że proboszcz chciał mieć swojego świętego imiennika, tutaj, w Lublinie - mówi ks. Piotr Kawałko, obecny proboszcz parafii św. Mikołaja w Lublinie.

W relikwiarzu znajduje się fragment kości świętego Walentego. Mamy do czynienia rzeczywiście z przykładem obecności świętego w takim dosłownym, fizycznym wymiarze - podkreśla ks. Kawałko. O wiele ważniejszym jest ten wymiar duchowy. Bo jego obecność jest odczuwana tutaj od wielu lat i ludzie, którzy doświadczyli jego wstawiennictwa w różnych sprawach po prostu to potwierdzają.

Ostatnio spotkałem nawet taką parę, obecnie to już małżonkowie, którzy wprost mi powiedzieli, że tutaj prosili świętego Walentego i świętego Mikołaja. A konkretnie mężczyzna, będąc jeszcze samotny, przyszedł i prosił. Teraz był już z żoną, o którą prosił. "Proszę księdza, to owoc moich próśb, które zostały wysłuchane" mówił mi mężczyzna - relacjonuje ks. Kawałko. Jestem tego świadkiem. Po to właśnie święci są, by ich wykorzystywać, w sensie pozytywnym. Właśnie po to, żeby oni się wstawiali bezpośrednio do Pana Boga w naszych osobistych sprawach.

Walenty pobernardyński

Święty Walenty jest obecny w dwóch lubelskich kościołach. Drugim jest kościół pobernardyński, p.w. Nawrócenia świętego Pawła w centrum miasta.

W tym kościele znajduje się dokument potwierdzający, że relikwie należą do świętego Walentego. Tutaj, jako historyk, postawię pytanie: do którego? - mówi proboszcz ks. Cezary Kowalski, który z wykształcenia jest również historykiem Kościoła. Los sprawił, że wcześniej, jako wikariusz pracował w parafii na Czwartku, więc temat jednych i drugich relikwii zna jak mało kto.


Tamta relikwia jest starsza, bo rzeczywiście na relikwiarzu była data 1779 rok -  pamiętajmy jednak, że według przekazów przywiózł je pierwszy proboszcz ks. Turobojski, który na wzgórze Czwartek trafił już w 1630 roku, a w 1650 na pewno była już nawa z obrazem Walentego. Kiedy przyszedłem tu, znalazłem dokument. W pierwszej chwili, kiedy, jak to się mówi, rzuciłem okiem i zobaczyłem pierwszą datę, to się przestraszyłem i ucieszyłem, ponieważ jest 1691 rok - relacjonuje ks. Kowalski. Po analizie okazało się jednak, że to data dotycząca pozwolenia na kult publiczny świętych. Prawdziwa data dokumentu to 1808 rok.

Ten sam Walenty?

Też chciałbym zapytać, czy to jest ten sam Walenty - nie ukrywa proboszcz parafii p.w. Nawrócenia św. Pawła. Niepokoi go miejsce pobrania kości. Według dokumentu pochodzą z cmentarza przy Via Aurelia, gdzie są katakumby. Znalazłem dokumenty odnośnie tego, kto jest pochowany na tym cmentarzu i są tam pochowani święci, znani papieże, ale nie ma Walentego, a w księdze jest - mówi.

Trzeba będzie szukać, bo myślę, że prawda jest oczywista, tylko leży tam, gdzie my jeszcze nie wiemy. I trzeba je odszukać - dodaje proboszcz. Nie wyklucza przeprowadzenia badań genetycznych kości znajdujących się w kościele.

Ten sam, czy nie, w obu kościołach są znane liczne przypadki wyproszonych łask, a także udokumentowany kult św. Walentego.