Dożywotnie więzienie grozi 41-letniej Annie T. oskarżonej przez prokuraturę o spowodowanie eksplozji i zawalenia się domu w grudniu 2020 r. w Puławach. W wyniku wybuchu gazu zginęło starsze małżeństwo.

Do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynął akt oskarżenia przeciwko 41-letniej Annie T., którą prokuratura podejrzewa o zabójstwo, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach w postaci pożaru, zawalenia się budowli i eksplozji.

Prokuratura Okręgowa w Lublinie podała w akcie oskarżenia, że Anna T. (wówczas B.) "nieustalonym narzędziem odkręciła nakrętkę przyłącza gazowego prowadzącego do króćca kuchenki gazowo-elektrycznej" znajdującą się na parterze domu przy ul. Krótkiej i spowodowała "uwalnianie się gazu ziemnego w znacznej ilości". Następnie zainicjowała zapłon, w wyniku którego doszło do eksplozji gazu, pożaru oraz zawalenia się budynku.

Jak podali śledczy, przebywające na parterze starsze małżeństwo - Henryk i Zofia C. - zostało przysypane gruzem i zmarło. Opisując przyczyny śmierci małżeństwa wskazano ostrą niewydolność oddechową w następstwie unieruchomienia klatki piersiowej, a także - w przypadku Zofii C. - rozległe obrażenia klatki piersiowej. Natomiast Anna T. została przewieziona w ciężkim stanie do szpitala, z którego wyszła w maju 2021 r.

Zdaniem prokuratury, oskarżona "przewidywała możliwość pozbawienia życia Henryka i Zofii C. i godziła się na to". Mimo to - wskazano - dokonała rozłączenia instalacji gazowej, a następnie zainicjowała zapłon i doprowadziła do wybuchu, zawalenia budynku i pożaru.

Śledczy podali, że zagrożone zostało życie i zdrowie ponad 20 osób przebywających w sąsiedztwie, a także uszkodzeniu uległy budynki na pobliskich posesjach.

Prokuratura przekazała, że Anna T. podczas przesłuchania nie przyznała się do zarzutu. Zaprzeczyła jakoby odkręciła przyłącze doprowadzające gaz do kuchenki - napisano w akcie oskarżenia.

Oskarżona - podano - nie pamiętała momentu eksplozji. W dniu zdarzenia "chciała zrobić sobie herbatę, więc odpaliła palnik z kuchenki gazowo-elektrycznej, a potem pamięta już jedynie gorący gruz".

Śledczy ustalili, że kobieta była bratanicą Zofii C. Nie utrzymywała relacji towarzyskich, nie była aktywna zawodowo i po śmierci matki podjęła próbę samobójczą. Wskazała, że po śmierci swojej marki przeżyła załamanie nerwowe, po którym próbowała się pozbierać - podała prokuratura. Odkręcając gaz chciała popełnić samobójstwo po raz kolejny - dodano.

Według śledczych, oskarżona "miała ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozpoznania czynu i pokierowania swoim postępowaniem".

Anna T. przebywa w areszcie tymczasowym. Nie była dotąd karana sądownie. Za zabójstwo grozi jej dożywotnie więzienie