Przed łódzkim sądem trwa proces 48-letniego Marka N., fałszywego księdza Kościoła Starokatolickiego Rzeczypospolitej. Jak twierdzi prokuratura, mężczyzna znęcał się nad podopiecznymi w Domu Schronienia w Zgierzu (Łódzkie). Osoby te były bite i okradane, a także poniżane. Ponad 10 z nich nie przeżyło tej gehenny i zmarło - podaje dzienniklodzki.pl.

W sądzie zeznawała we wtorek 69-letnia kucharka Halina P. Kobieta mówiła o oskarżonym w samych superlatywach. Jak podkreśliła, Marek N. był dobrym człowiekiem.

W ośrodku litował się nad ludźmi starszymi. Przytulał ich i całował. Były to odruchy czysto ludzkie, przyjacielskie. Pensjonariusze byli zwykle samotni, dlatego potrzebowali takich objawów miłości, troski i wsparcia - mówiła 69-latka.

O jej dobrych relacjach z oskarżonym świadczy także to, że utrzymywała z nim kontakty po jego aresztowaniu: odwiedzała go za kratami, wysłała mu paczkę i rozmawiała przez telefon.

Halina P. zeznała, że podczas zamykania Domu Schronienia w Zgierzu, czyli w październiku 2016 roku, Marek N. był nieobecny, ponieważ przebywał na wycieczce w Rzymie. Zaznaczyła, że jako kucharka wydawała w ośrodku średnio 30-40 posiłków i że "jedzenia było w bród".

Pensjonariusze dostawali śniadania, kolacje, obiady dwudaniowe i podwieczorki w postaci bułeczek, jogurtów, słodyczy oraz kawy i herbaty.

Marek N. został przez policję dowieziony na salę rozpraw, ale oznajmił, że nie będzie uczestniczył w rozprawie i szybko wyszedł. 

W ramach procesu Marek N. usłyszał 30 zarzutów

Najpoważniejsze dotyczą tego, że swoich podopiecznych naraził na utratę zdrowia i życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu, czego następstwem była śmierć 12 osób.

Ponadto znęcał się nad nimi fizycznie i psychicznie: obrzucał obelgami, ciągnął za uszy, bił po głowie. Do tego dochodzą przekręty finansowe: od kradzieży majątku do przywłaszczania świadczeń emerytalnych.

Marek N. do Domu Schronienia w Zgierzu wyszukiwał samotnych, niezaradnych, ułomnych umysłowo, po czym przejmował ich oszczędności i nieruchomości.