Bardzo zmęczona, ale promiennie uśmiechnięta rozmawiała z dziennikarzami Sylwia Jaśkowiec tuż za metą sprintu techniką dowolną w Szklarskiej Porębie. Zajęła w nim świetną czwartą lokatę. "Ten uśmiech jest naprawdę pełen satysfakcji i oby jak najwięcej takiego radosnego zmęczenia!" - mówiła. Przyznała, że podium było na wyciągnięcie ręki: "Na finiszu brakło mi trochę stabilności na nartach i wykorzystała to Vesna Fabjan".

Zawody w Szklarskiej Porębie 27-latka zaczęła od drugiej lokaty w eliminacjach. Bardzo zaskakujące. Ale miałam bardzo dobre narty i wykorzystałam to na maksa - podkreśliła.

Druga była również na mecie swojego biegu ćwierćfinałowego, w którym nie powiodło się Justynie Kowalczyk. Na finiszu było troszeczkę dramaturgii, bo rozgrywała się tam walka o to, kto będzie w półfinale. Ale wielki szacunek dla Justyny i wierzę, że jutro pokaże, gdzie jest jej prawdziwe miejsce - zaznaczyła Jaśkowiec.

Piękny bieg półfinałowy, który - jak poprzednie zakończyła z drugą lokatą - podsumowała bardzo krótko: Walka. O finale mówiła zaś, że był "bardzo pasjonujący". Ostatnia lokata na dojeździe do wirażu, tam wypadek Amerykanki (Jessiki Diggins) i Szwajcarki (Laurien Van Der Graaff), bardzo dobre wejście w wiraż, no i podium było na wyciągnięcie ręki. Na finiszu brakło mi trochę pewnej stabilności na nartach i wykorzystała to moja koleżanka ze Słowenii Vesna Fabja - relacjonowała tuż za metą.

Dziękowała gorąco kibicom, którzy zapełnili trybuny do ostatniego miejsca. Bardzo płomiennym dopingiem naprawdę nas uskrzydlali. Wielkie, wielkie podziękowanie dla nich - podsumowała.

Zawody na Polanie Jakuszyckiej wygrała Amerykanka Kikkan Randall. Druga była Niemka Denise Herrmann, a trzecia Słowenka Vesna Fabjan. Do Szklarskiej Poręby nie przyjechały m.in. reprezentacje Norwegii, Finlandii i Szwecji.

Na niedzielę zaplanowano biegi ze startu wspólnego technika klasyczną - panie pobiegną na 10 km, a panowie na 15.