Rywalizacja o Puchar Świata w biegach narciarskich rozpocznie się dopiero za pięć tygodni, a trzykrotna zdobywczyni tego trofeum Justyna Kowalczyk odczuwa… coraz większe zmęczenie. Odpocznie - jak mówi - dopiero, gdy zacznie startować.

Podopieczna Aleksandra Wierietielnego po trzech tygodniach kończy kolejne zgrupowanie, które tym razem odbywało się głównie na alpejskim lodowcu Dachstein. Nie ukrywa, że na tym etapie, po prawie pół roku ciężkich przygotowań, czuje już duże zmęczenie, narastające każdego dnia. Wiosną człowiek zaczyna uśmiechnięty i świeży, zaś jesienią marzy tylko, by spadł śnieg - napisała mistrzyni olimpijska z Vancouver na swej stronie. Rozsądek podpowiada, że aby wytrzymać cały długi sezon, miesiąc ciężkich treningów jest jeszcze bardzo potrzebny. Z drugiej strony serce mówi, że fajnie byłoby już zacząć startować, a w związku z tym mieć dłuższe okresy regeneracji - dodała.

Komentując przygotowania podczas zgrupowania w Austrii, stwierdziła wprost: Myślę, że już od kilku lat znajduję się na tak wyśrubowanym poziomie, że nie jestem w stanie wskazać jednej rzeczy, która mogłaby się mocno poprawić. Wydaje mi się, że wszystko jest na bardzo podobnym poziomie, choć oczywiście nad wszystkimi elementami pracowałam ciężko.

Sezon rozpocznie się 24 listopada w Gaellivare i zakończy 24 marca w Falun. Trener Kowalczyk, Aleksander Wierietielny, przyznaje, że na początku zmagań jego podopieczna może nie mieć jeszcze odpowiedniej formy. My zasadniczo nie zmieniamy planów naszych przygotowań. Uważamy, że są dobre i lepiej rozkręcać się wraz z wchodzeniem w sezon, niż układać przygotowania tak, aby być w najwyższej formie już na pierwsze zawody - podkreśla.