Już dziewięć osób zabił wyciek toksycznej substancji z huty aluminium w zachodnich Węgrzech. Ostatnia ofiara zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń. To starsza osoba. Mieszkała w miejscowości Kolontar - jednej z dwóch, które najbardziej ucierpiały w wyniku katastrofy ekologicznej.

Po południu węgierski rząd ma podjąć decyzję o ewentualnym wznowieniu produkcji w zakładzie w Ajka. Według cytowanej przez Reutera rzeczniczki służb ratowniczych, ostatnie kontrole nie wykazały dalszego osłabienia uszkodzonej ściany zbiornika z cieczą.

W wyniku najpoważniejszej w historii Węgier katastrofy ekologicznej rannych zostało około 150 osób, 45 z nich wciąż przebywa w szpitalach. Stan jednej z nich jest uznawany za bardzo ciężki.

Do wycieku doszło 4 października, kiedy przerwany został wał zbiornika osadowego huty w Ajka na zachodzie Węgier. Ze zbiornika wydostał się ponad milion metrów sześciennych czerwonego szlamu, powstającego przy oczyszczaniu boksytu ze związków żelaza metodą ługowania. Wyciek spustoszył trzy wioski i zanieczyścił okoliczne rzeki, w tym wpływającą do Dunaju Rabę.

Policja zatrzymała w poniedziałek na 72 godziny Zoltana Bakonyia, szefa firmy MAL, do której należy huta.