Ukraińscy eksperci, którzy byli w piątek w Przewodowie na Lubelszczyźnie, obejrzeli miejsce eksplozji rakiety, ale nie sporządzali szczegółowej dokumentacji - dowiedział się reporter RMF FM. Ukraińcy pracowali w Przewodowie mniej więcej 3 godziny.

Podczas całego pobytu ukraińskich ekspertów w miejscu, w którym eksplodowała rakieta, towarzyszyli im polscy policjanci i prokuratorzy.

Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, ukraińska ekipa przyjechała do Przewodowa już w czwartek, jednak nie miała żadnych upoważnień i z powodu braków formalnych nie została wpuszczona na miejsce tragedii. Stało się to dopiero dobę później.

Wiadomo, że współpraca z Ukraińcami w ramach śledztwa będzie miała raczej niewielki zakres. Nie będą mieli wglądu we wszystkie dokumenty postępowania. Nasi śledczy na bieżąco będą oceniać, które materiały można im udostępniać.

W polskim śledztwie wciąż zbierane są dowody. Jak się dowiedział Krzysztof Zasada, obszerny materiał otrzymaliśmy już między innymi od Amerykanów. Bardzo ważne dla śledztwa są też między innymi filmy uzyskane ze straży granicznej.

Premier: Musimy nadal zbierać dowody, śledztwo jeszcze trochę potrwa

W niedzielę zakończyły się prace w miejscu eksplozji rakiety w Przewodowie. We wtorkowym wybuchu zginęło dwóch mężczyzn - traktorzysta i kierownik magazynu zbóż. Powstał tam lej o głębokości ok. 5 metrów. 

Prowadzący dochodzenie ws. wtorkowej eksplozji rakiety w Przewodowie mają nagrania z kamer straży granicznej, ale nie pokazują one ze stuprocentową pewnością, skąd został wystrzelony pocisk - mówił wczoraj premier Mateusz Morawiecki.

Podczas konferencji prasowej w Helsinkach szef polskiego rząd został zapytany o dotychczasowe ustalenia w śledztwie dotyczącym eksplozji rakiety w Przewodowie. Dziennikarz pytał m.in., czy strona ukraińska przyznała, że był to ich pocisk.

Jeszcze tego nie wiemy. Pozwólmy pracować nad tym specjalistom i prokuratorom. Do śledztwa zaprosiliśmy ekspertów ze strony ukraińskiej, ekspertów międzynarodowych, NATO-wskich i amerykańskich - odpowiedział premier.

Musimy nadal zbierać dowody, śledztwo jeszcze trochę potrwa - zaznaczył.

Mateusz Morawiecki zapewnił, że Polska pragnie zachować pełną transparentność w dochodzeniu. W szczególności chcemy, aby nasi ukraińscy przyjaciele i partnerzy zostali przekonani, że wynik śledztwa będzie pewny. Dlatego zaprosiliśmy ich do śledztwa - oznajmił.

Do wybuchu w Przewodowie w woj. lubelskim doszło we wtorek, w dniu, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. Na teren suszarni zbóż we wsi Przewodów, leżącej blisko granicy z Ukrainą, spadła rakieta - jak później informowały polskie władze - najprawdopodobniej ukraińskiej obrony powietrznej. Doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.