Dezorientacja, poczucie zagubienia, paraliżujący strach - takie uczucia pojawiają się wśród aktywnych uczestników życia publicznego, kiedy pojawia się hasło "cisza wyborcza". Sytuacja powtarza się przed każdymi wyborami, kolejny raz zatem warto przypomnieć, że nie taki diabeł straszny.

Nawet zwykle dalekie od powściągliwości media traktują zjawisko ciszy wyborczej znacznie ostrożniej niż wskazują na to odpowiednie przepisy. Mnożą się za to pogłoski o karach za "lajkowanie" wpisów, które można wiązać z polityką lub politykami, podejrzenia, że za niedopuszczalną może być uznana rozmowa na tematy związane z wyborami, wyrażanie prywatnych opinii politycznych itp. Zdecydowanie zbyt wiele w tym przesady, bo przepisy dotyczące ciszy wyborczej, proste i oczywiste, o niczym takim nie mówią.

Kodeks wyborczy zakazuje jedynie prowadzenia agitacji wyborczej:

Art. 105. § 1. Agitacją wyborczą jest publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób, w tym w szczególności do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego.

Chodzi więc o działanie publiczne, a nie w życiu towarzyskim, i polegające na nakłanianiu do głosowania w ten lub inny sposób, a nie np. wymianie opinii na tematy polityczne, czy nawet nt. wad i zalet samych kandydatów.

Warto też pamiętać, że agitacja może dotyczyć wyłącznie odbywających się wyborów i występujących w nich podmiotów, a nie np. innych organów władzy czy osób. Rząd i jego członkowie, parlamentarzyści, prezydent, urzędnicy administracji rządowej nie mogą być wyjęci spod osądów opinii publicznej tylko dlatego, że lokalnie wybieramy radnych, wójtów i prezydentów miast.

Gdyby zaś i definicja z art. 105 Kodeksu wyborczego nie wystarczały, w jednym z kolejnych wyraźnie sprecyzowano, jakie zachowania uznawane są za agitację;

Art. 107. § 1. W dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem prowadzenie agitacji wyborczej, w tym zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień oraz rozpowszechnianie materiałów wyborczych jest zabronione.

Kodeksowemu opisowi samej ciszy wyborczej towarzyszy jeszcze przepis karny, przewidujący za jej naruszenie zasądzenie grzywny (do 5 tysięcy złotych);

Art. 498. Kto, w związku z wyborami, w okresie od zakończenia kampanii wyborczej aż do zakończenia głosowania prowadzi agitację wyborczą - podlega karze grzywny.

Przepisy dotyczące ciszy wyborczej zawierają także artykuł, dotyczący publikowania sondaży. Jego naruszenie rzeczywiście wiąże się z bardzo surową karą. Gdyby jednak nie postęp technologiczny, umożliwiający niemal każdemu rozpowszechnianie informacji, dotyczyłby on chyba najmniejszego kręgu osób;

Art. 500. Kto w związku z wyborami w okresie od zakończenia kampanii wyborczej aż do zakończenia głosowania, podaje do publicznej wiadomości wyniki przedwyborczych badań (sondaży) opinii publicznej dotyczących przewidywanych zachowań wyborczych lub przewidywanych wyników wyborów, lub wyniki sondaży wyborczych przeprowadzanych w dniu głosowania - podlega grzywnie od 500 000 do 1 000 000 złotych.

Użytkownicy mediów społecznościowych od wielu lat stosują proste sposoby kamuflowania sondaży i wyników tzw. exit-pools, co sprawia, że przepis ten staje się stopniowo martwy. Państwowa Komisja Wyborcza ma tego świadomość, jednak postulowane od dawna zniesienie ciszy wyborczej nie jest decyzją PKW, ale Sejmu, Senatu i prezydenta.

Także zresztą egzekwowanie przepisów w tej sprawie nie, o czym warto wiedzieć, należy do prokuratury, a nie do PKW. Powtarzające się od lat pytanie o to członków komisji potwierdza tylko, jak odległa od rzeczywistości jest społeczna świadomość nt. ciszy wyborczej.

***

W niedzielę 7 kwietnia tuż po zamknięciu lokali wyborczych (godz. 21:00) zapraszamy na Wieczór wyborczy w RMF FM i Radiu RMF24.

Na naszej stronie będziemy NA ŻYWO prowadzić relację z wyborów samorządowych, podamy Wam pierwsze sondażowe wyniki. Na bieżąco będziemy śledzić konferencje prasowe PKW i przekazywać Wam oficjalne dane.

Zapraszamy na STRONĘ GŁÓWNĄ RMF24 i do naszego RAPORTU SPECJALNEGO