Dzień po wyborach większość komitetów wyborczych zapewnia zwykle, że to one w nich zwyciężyły. Dziś od rana stopniowo poznajemy wyniki wyborów w kolejnych okręgach, co pozwala na ocenę, kto i w jakim stopniu ma w tej sprawie rację. Wybory samorządowe to elekcja tak złożona, że wyłuskanie prawdy z sondaży exit poll i spływających na bieżąco wyników cząstkowych jest bardzo trudne, jednak możliwe.

Według sondaży, w skali kraju wybory do sejmików samorządowych wygrało Prawo i Sprawiedliwość zdobywając 33,7 proc., a więc ponad 1/3 głosów. Za nim - Koalicja Obywatelska z 31,9 proc. poparcia, potem partie Trzeciej Drogi - ze wspólnym wynikiem 13,5 proc., za nimi Konfederacja - 7,5 proc. i Lewica, ze skromnym wynikiem 6,8 proc. Czy te wyniki upoważniają do wskazania zwycięzcy?

Kto wygrywa, a kto rządzi

Prawdą jest, że formalnie zwyciężyło PiS zdobywające największą liczbę głosów w skali kraju. Nawet ponad 1/3 wszystkich głosów nie upoważnia jednak do przejęcia władzy, o ile w którymś z nich nie ma się większości, pozwalającej na rządzenie. W tej sprawie pozycja PiS jest znacznie gorsza - poza sejmikiem województwa podkarpackiego partia Jarosława Kaczyńskiego, żeby rządzić, będzie musiała szukać wsparcia radnych innych ugrupowań, a tu przeszkodą jest nie tylko wynik Koalicji Obywatelskiej, ale też zsumowane z nim poparcie PSL, Polski 2050 i Lewicy. Wszystkie te ugrupowania razem w skali kraju zdobyły ponad 52 proc. głosów, zatem ogólnopolsko sytuacja w sejmikach przypomina tę w Sejmie. Wybory parlamentarne pół roku temu także wygrało PiS, rządzi jednak koalicja czterech partii, współtworzących większość.

Sejm a sejmiki

Porównanie wyników uzyskanych w październikowych wyborach do Sejmu i wczorajszego sondażu sejmikowego poza podobieństwem pokazuje jednak pewną tendencję; o ile udział KO w puli uzyskanego poparcia wzrósł z 30,7 do 31,9 proc., o tyle ten sam udział w wypadku innych ugrupowań spadł. PiS zamiast 35,38, zdobył 33,7 proc., partie Trzeciej Drogi - nie 14,4, ale 13,5 proc., Lewica - nie 8,61, ale 6,8 proc., a wynik Konfederacji wprawdzie wzrósł, ale symbolicznie, z 7,16 do 7,5 proc.

Pobieżna analiza porównania wskazuje więc na stopniowe zwiększanie się poparcia dla KO kosztem koalicjantów i zauważalne spadanie poparcia PiS, tylko częściowo odzyskiwane przez Konfederację. Wniosek dla lidera koalicji rządzącej jest dość oczywisty - gra na wyraziste polaryzowanie wyborców daje efekty, pozyskiwane zarówno od głównego przeciwnika, PiS, jak partnerów w koalicji.

Widowisko polityczne

Kto w wyborach zwycięża najdobitniej widać przy wyborach włodarzy miast, zwłaszcza jeśli zostają dokonane w pierwszej turze, a więc od razu przez osiągnięcie ponad połowy głosów wyborców. W tej dziedzinie Prawo i Sprawiedliwość na razie może mówić o nader skromnych sukcesach - ponownym wyborze prezydenta Chełma, startującego z własnego komitetu wyborczego Jakuba Banaszka, popieranego przez PiS oraz o ponownie wybranym prezydencie Stalowej Woli Łukaszu Nadbereżnym.

Koalicja Obywatelska zaś albo wystawiając własnych kandydatów albo popierając startujących z własnych komitetów obsadziła w pierwszej turze wyborów zarówno Ratusz w Warszawie, jak w Gdańsku, Katowicach, Łodzi, Bydgoszczy, Ciechanowie, Wałbrzychu, Lesznie, Opolu, a także, co może być dla PiS dotkliwą przykrością - urzędy miejskie Lublina, Białegostoku i Białej Podlaskiej, na tradycyjnie bliższej prawicy tzw. ścianie wschodniej. Na dodatek np. w wyborach do rady miejskiej Białegostoku PiS zdobyło 33,68 proc. głosów, ale KO - 39,42 proc.

Kto i co świętuje

Partia prezesa Kaczyńskiego będzie zapewne celebrować zwycięstwo na Podkarpaciu, jej przeciwnicy - spektakularne zwycięstwa swoich kandydatów na prezydentów. We wszystkich radach i sejmikach zacznie się teraz uzgadnianie lokalnych koalicji, co pewnie z jednej strony chwilowo powstrzyma przejawy wzajemnej niechęci niedawnych konkurentów.

Na ogólnopolską politykę mogą się teraz przełożyć bratobójcze starcia koalicjantów ogólnopolskich w drugiej turze wyborów lokalnych: Izabeli Bodnar i Jacka Sutryka we Wrocławiu czy choćby kandydata Trzeciej Drogi z kandydatem KO i Lewicy we Włocławku.

Z kolei PiS do dopełnienia zwycięstwa możliwością rządzenia musi teraz szukać wsparcia w sejmikach, w których nie ma samodzielnej większości. A poza bastionem prawicy - Podkarpaciem sytuacja może przypominać tę, jaka panuje w Sejmie, gdzie PiS nie ma absolutnie żadnego poparcia poza swoim klubem.

Podsumowując można więc rzec, że PiS wygrał, ale przegrał, że KO przegrała, ale dzięki koalicjantom wygrała, albo że każdy wygrał trochę. 

Opracowanie: