Na jednym ze zdjęć matka przytulająca kurtkę swojego syna. Tuż obok fotografia jej męża, który wspomina, jak ich syn był kilkuletnim dzieckiem. Mieszkali wtedy w Prypeci, gdzie kilka lat później doszło do wybuchu reaktora. To jednak nie eksplozja czarnobylskiej elektrowni okazała się ich największym życiowym sztormem.

Mierzą się z nim teraz, kiedy ich syn jest już dawno po czterdziestce. Ostatni raz widzieli go siedem lat temu. Walentin Vigyskyi odsiaduje wyrok 11 lat więzienia w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w Rosji. Powód: oskarżenie przez tamtejsze władze o szpiegostwo w sektorze lotniczo-kosmicznym.

Te i kilkanaście innych fotografii ukazujących tęsknotę, żal i, często coraz bardziej słabnącą, nadzieję bliskich więźniów politycznych można oglądać w kijowskim centrum artystycznym Izolyatsia w dzielnicy Podil. Wystawa nosi tytuł “De Profundis Clamavi" (Z głębin wzywam Cię). Opowiada historie ludzi, którzy oczekują na powrót swoich bliskich z niewoli. Autorem zdjęć jest ukraiński fotograf Alex Zakletsky, który fotografował swoich bohaterów w całym kraju.

Tak naprawdę pomysł na tę wystawę zrodził się 8 lat temu, kiedy na wschodzie naszego kraju rozpoczęła się wojna. Wtedy kilkoro moich przyjaciół dziennikarzy zostało aresztowanych. Wojska okupantów nie wiedziały za bardzo co z nimi zrobić, więc kazały im potem wynieść się poza ten teren, na Ukrainę.(...) Te historie, które tu pokazujemy, to tak naprawdę niewielki wycinek, mała część tego co się dzieje. Takich więźniów - obywateli Ukrainy przetrzymywanych w Rosji, jest według naszych informacji około 300 - mówi RMF FM Alex Zakletsky.

Projekt udało się zrealizować dzięki wsparciu polskiego MSZ, w ramach programu  "Wsparcie w zakresie aktywizacji zawodowej i rozwoju organizacji samopomocowych podczas kryzysu Covid-19 dla osób, które ucierpiały podczas nielegalnego uwięzienia w trakcie konfliktu zbrojnego z Rosją". W tym wypadku chodzi m.in. o ukraińskich wojennych, więźniów politycznych i ich rodziny.

Projekt o łącznej sumie 287 020 złotych objął opieką niemal 200 osób, które ucierpiały przez nielegalnie pozbawienie wolności  ich bliskich w rezultacie rosyjskiej agresji na Ukrainę w latach 2014-2021. - informują organizatorzy.



Zegarek, koszula i dziesiątki listów

"Odkąd go nie ma, czuję, jakby mnie w połowie nie było" mówią żony i matki zaginionych w Donbasie ukraińskich żołnierzy, jeńców i więźniów politycznych przetrzymywanych w Rosji i na okupowanym Krymie. “Czujemy się tak, jak byśmy żyli w otchłani niepewności i rozpaczy" - powtarzają. Na prezentowanych fotografiach pokazują przedmioty osobiste czy ubrania swoich dzieci, mężów czy braci.

Wraz ze zdjęciami członków rodzin, pokazujemy przechowywane przez nich osobiste rzeczy jeńców, więźniów politycznych i zaginionych, aby podkreślić, że te osoby nie są tylko statystyką dla wymiany jeńców, a żywymi ludźmi, na których czekają ich najbliżsi. - tłumaczy kuratorka wystawy Monika Andruszewska.

Fotografie uzupełniają, krótkie notatki od przedstawionych na nich osób. Przyjaciółka zaginionego bez wieści Witalija Remiszewskiego pisze:

"W cerkwi wciąż palę świeczki w intencji jego zdrowia i modlę się, żeby do nad wrócił." Jego bliscy dodają: "Nie ma dnia żebyśmy Cię nie wspominali i szukali, ale na razie nie znaleźliśmy. KOCHAMY Cię i CZEKAMY"