W poniedziałek weszło w życie embargo na sprowadzanie rosyjskiej ropy statkami do Unii Europejskiej. Od tego samego dnia obowiązuje uzgodniony przez UE, G7 i Australię limit maksymalnej ceny surowca transportowanej drogą morską na poziomie 60 dolarów za baryłkę. Ograniczenia mają utrudnić Rosji finansowanie wojny na Ukrainie, przy zachowaniu stabilności dostaw energii na świecie.

Europejskie embargo na rosyjską ropę przyjęto 3 czerwca w ramach szóstego pakietu sankcji nałożonych na Kreml za inwazję na Ukrainę. Zakaz importu ropy wszedł w życie w poniedziałek, a od 5 lutego 2023 roku zostanie rozszerzony o zakaz sprowadzania z Rosji rafinowanych produktów ropopochodnych.

Maksymalną cenę aplikują kraje Zachodu, ale większość świata nie musi się do tego stosować. Tylko wtedy będą te kraje miały problem z wynajmem tankowców, z ubezpieczeniem transportu ropy, itd. W praktyce ma to utrudnić obchodzenie sankcji.

Na podjęcie się transportu morskiego bez ubezpieczenia tak kosztownych ładunków mogą się decydować tylko tzw. statki floty duchów. Statki, które niekoniecznie są mile widziane w wielu portach z racji niespełniania wymogów bezpieczeństwa - wyjaśnia Jakub Bogucki z e-petrol.pl, analityk rynku paliw.

Jakkolwiek Rosja dość buńczucznie na razie deklaruje, że oczywiście stosować się nie będzie, będzie sprzedawać tak, jak jej się będzie podobało, ale to czas pokaże - dodaje ekspert.

Na embargu skorzystają Indie i Chiny, bo mając świadomość, że Rosja jest przystawiona do muru, mogą wynegocjować lepsze warunki.

Embargo dotyczy ropy transportowanej drogą morską, co stanowi blisko 90 proc. importu tego surowca z Rosji do Europy. Na razie rosyjską ropę będzie jeszcze można sprowadzać rurociągami, co ma pomóc krajom, które nie mają dostępu do morza i są przez to pozbawione realnych możliwości sprowadzania surowca z innych kierunków. Dotyczy to także rurociągu "Przyjaźń".

Mamy tutaj nitkę, która nie tylko nas zaopatrywała i zaopatruje cały czas. Podejrzewam, że będzie kwestia jakiegoś rozwiązania prawnego między stroną rosyjską, polską i niemiecką, które będzie pozwalało na ten przepływ naftowy. Przynajmniej dopóki ta rosyjska ropa będzie tłoczona. Polska dość jednoznacznie zadeklarowała, że z tej rosyjskiej ropy korzystać nie chce od końca roku i rzeczywiście jej odsetek w naszych rafineriach jest zdecydowanie mniejszy. Niemcy zawsze opierali swoją gospodarkę i energetykę na tanich surowcach rosyjskich i jest to dla nich poważny cios, więc będą zapewne na różne sposoby walczyć o to, żeby jednak rosyjska ropa czy gaz do nich trafiał - mówi Bogucki.

Ustalony pułap ma ograniczyć dochody Rosji ze sprzedaży ropy do państw trzecich, ponieważ kraje UE i G7 już zakazały lub ograniczyły import ropy z tego kraju. Limit będzie działał poprzez zakaz dostarczania usług związanych z transportem ropy drogą morską - w tym ubezpieczeniowych i finansowych - dla surowca zakupionego za cenę przekraczającą ustalony pułap 60 dolarów za baryłkę. Firmy z państw grupy G7 kontrolują ok. 90 proc. światowego rynku ubezpieczeń transportów morskich, co gwarantuje przestrzeganie zakazu - podkreśliło amerykańskie ministerstwo skarbu.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: