Przed wizytą kanclerza Olafa Scholza w Kijowie, ambasador Ukrainy w Berlinie ponowił apel o broń z Niemiec. W telewizji "Bild" Andrij Melnyk podkreślił też: "Musimy być przygotowani na najgorszy scenariusz - że stolica może zostać zbombardowana w ciągu najbliższych kilku dni".

"Sytuacja na Ukrainie jest dramatyczna. Mamy już wrażenie, że wojna staje się coraz bardziej nieunikniona" - ostrzegł ambasador Ukrainy w Niemczech.

"Cieszymy się, że nie ma paniki, ale musimy być przygotowani na najgorszy scenariusz - że stolica może zostać zbombardowana w ciągu najbliższych kilku dni" - dodał.

Andrij Melnyk ostrzegł przed militarną przewagą Rosji nad Ukrainą. "Jesteśmy łatwym łupem dla Putina" - ocenił.

Powtórzył żądanie władz swojego kraju dotyczące defensywnej broni z Niemiec. Jak powiedział Ukraina potrzebuje 12 tys. pocisków przeciwpancernych i 1000 pocisków przeciwlotniczych do obrony przed rosyjskim atakiem.

Ambasador podkreślił także, że Ukraina chce stać się "częścią rodziny NATO". "Chcemy dołączyć do sojuszu obronnego i wnieść własny wkład" - dodał Melnyk.

Zamieszanie wokół słów ambasadora Ukrainy

Ukraina gotowa byłaby odstąpić od swoich ambicji przystąpienia do NATO, żeby tylko uniknąć wojny z Rosją - podała BBC powołując się na ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii.

Wadym Prystajko powiedział, że Ukraina jest w tej sprawie "elastyczna".

"Możemy - szczególnie będąc traktowanym w ten sposób, szantażowanym i popychanym do tego" - oświadczył Prystajko, pytany o to, czy Kijów może zmienić swoje stanowisko względem członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim.

Chwilę później Prystajko złagodził swoją wypowiedź. "By uniknąć wojny jesteśmy gotowi do wielu ustępstw, ale nie w sprawie członkostwa w NATO" - oświadczył.

Rosja szykuje się do wojny?

Rosja przesunęła w ostatnich tygodniach do granicy z Ukrainą ponad 100 tysięcy żołnierzy wraz z ciężkim uzbrojeniem. NATO i Stany Zjednoczone odebrały to jako sygnał, że Władimir Putin w każdej chwili gotowy jest dać sygnał do ataku. "Inwazja jest możliwa na dniach" - miał powiedzieć Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa. Padła nawet konkretna data - środa 16 lutego.

Moskwa zaprzecza, by miała takie plany i oskarża Zachód o "histerię".