Rosja przygotowała listę osób do aresztowania lub zabicia po wkroczeniu na Ukrainę - poinformował w piątek portal dwumiesięcznika Foreign Policy, powołując się na źródła wywiadowcze. Lista ma obejmować m.in. ukraińskich polityków, a także rosyjskich i białoruskich opozycjonistów przebywających w tym kraju.

Na sporządzonych przez Rosję listach osób mają znajdować się prominentni ukraińscy politycy, działacze antykorupcyjni, oraz rosyjscy i białoruscy dysydenci, którzy znaleźli schronienie na Ukrainie.

Żołnierze sprawdzali, których oficjeli "należy wyeliminować"

Szef dyplomacji USA Antony Blinken podczas wystąpienia w Radzie Bezpieczeństwa ONZ ostrzegał w czwartek, że może dojść do zabójstw "grup Ukraińców", przedstawił również plan ewentualnej rosyjskiej agresji.

Wcześniej o podobnym zagrożeniu pisali analitycy brytyjskiego think-tanku RUSI (Royal United Services Institute), którzy stwierdzili, że na Ukrainie już teraz są obecni rosyjscy żołnierze służb specjalnych. Zdaniem RUSI, służby specjalne sprawdzają, którzy ukraińscy oficjele władz lokalnych będą skłonni do współpracy z rosyjskimi siłami, a których należy wyeliminować.

Wycofanie części wojsk rosyjskich jest fortelem

Jak pisze w piątek "Washington Post", według najnowszej oceny amerykańskiego wywiadu, wciąż nie jest pewne, czy Rosja podjęła decyzję o wkroczeniu na Ukrainę.

Służby są jednak zdania, że zapowiedź rosyjskich władz o wycofaniu części wojsk rozmieszczonych wokół Ukrainy była fortelem, mającym zmylić Zachód, podczas gdy w rzeczywistości wojsk przybyło.

Według USA inwazja, jeśli do niej dojdzie, będzie poprzedzona fałszywym pretekstem. W czwartek Blinken ostrzegał, że może nim być fikcyjny lub prawdziwy atak chemiczny, zamach terrorystyczny wewnątrz Rosji, czy odkrycie masowego grobu.

W piątek o rzekomym, powstrzymanym ataku na zakłady chemiczne poinformowały władze tzw. "Donieckiej Republiki Ludowej".