Brak jest jednoznacznych informacji o zawieszeniu przez Rosję ognia w rejonie sześciu korytarzy humanitarnych, które miały być uzgodnione między Kijowem i Moskwą. Ukraińskie media donoszą, że w niektórych miejscach, gdzie działania wojenne miały być wstrzymane, walki trwają.

Rosja zgodziła się nie ostrzeliwać korytarzy ewakuacyjnych z Mariupola, Wołnowachy, Enerhodaru, Sum i obwodu kijowskiego - poinformowała rano wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk.

Korytarze humanitarne mają być otwarte do 20:00 czasu polskiego. Już wczoraj do Mariupola wyruszyło 30 autobusów mających wywieźć ludzi z atakowanego miasta.

Trasy ewakuacji i termin zatwierdził też Czerwony Krzyż. Tymczasem z informacji, które pojawiają się sieci wynika, że nie ma możliwości ewakuacji mieszkańców Mariupola. 

Szef donieckiej obwodowej administracji wojskowo-cywilnej Paweł Kirilenko twierdzi, że miasto jest w stanie oblężenia, a od początku dnia toczą się walki w Maryjskim - trwa ostrzał systemami grad i moździerzami. W mediach społecznościowych napisał: "Rosjanie ponownie uniemożliwili ludności cywilnej opuszczenie miasta i wwóz pomocy humanitarnej do miasta. To ludobójstwo w sercu Europy w XXI wieku!"

Wczoraj władze Mariupola donosiły, że Rosjanie próbowali wedrzeć się do miasta korytarzem humanitarnym w trakcie ewakuacji ludności cywilnej. "Po raz kolejny okupant zademonstrował swoją podłość, próbując wedrzeć się do miasta właśnie w momencie zorganizowania korytarza humanitarnego dla ludności cywilnej starającej się opuścić oblężony Mariupol" - napisały władze położonego nad Morzem Azowskim Mariupola.

Dramatyczna sytuacja w Mariupolu

"Ze wstępnych informacji wynika, że od początku blokady Mariupola przez Rosjan zginęło 1300 mieszkańców miasta" - napisał w środę na Facebooku doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.

Urzędnik poinformował, że nocą trwały ostrzały Mariupola. Przeciwnik aktywnie stosuje bombardowanie. Jak dodał, Rosjanie nie ukrywają, że ich celem jest "całkowite zniszczenie" miasta.

"Wstępnie w okresie ludobójstwa przez Federację Rosyjską już zginęło 1300 mieszkańców Mariupola" - napisał. "Będziemy walczyć za każdego" - zapewnił.

Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba napisał na Twitterze, że Rosja przetrzymuje w charakterze zakładników ponad 400 tys. ludzi w Mariupolu, blokuje pomoc humanitarną i ewakuację. "Ostrzały trwają. Prawie 3 tys. noworodków wkrótce nie będzie mieć leków i jedzenia" - kontynuował.

"Świat ma działać natychmiast! Rosyjscy barbarzyńcy mają zakończyć wojnę przeciwko cywilom i dzieciom!" - zaapelował.

400 tysięcy mieszkańców będącego od tygodnia pod ostrzałem Mariupola nie mają wody ani prądu. Są odcięci od świata zewnętrznego, ponieważ nie działa telefonia komórkowa. Ludzie gotują jedzenie na ogniskach, a zwłoki swoich sąsiadów chowają na podwórkach.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował wczoraj o śmierci 6-letniej dziewczynki, która zmarła na skutek odwodnienia. Wcześniej w wyniku zbombardowanie domu zginęła jej matka.

Ewakuacja w innych miastach

Problemy z ewakuacją są przede wszystkim w okolicach Kijowa. Podczas wywożenia ludzi z miejscowości znajdujących się na północny-zachód od ukraińskiej stolicy, Rosjanie mieli otworzyć ogień w stronę uchodźców i ochraniających ich funkcjonariuszy - mówił doradca szefa ukraińskiego MSW Wadim Denisenko.  

Niestety jeden policjant zginął, jeden z ciężkimi ranami trafił do szpitala. Mam natomiast informację, że akcja ewakuacyjna jest kontynuowana - dodał Denysenko. 

Dziś udało się stamtąd wywieźć 100 osób, w tym 30 dzieci.

"Autobusy wciąż czekają, nie możemy ewakuować ludności cywilnej z powodu wybuchów na przedmieściach Iziumu. Pomimo zobowiązań ze strony rosyjskiej, ostrzał wciąż trwa - napisał z kolei na Telegramie szef Charkowskiej Obwodowej Administracji Cywilnej Ołeh Synegubow.

"Obecnie trwają negocjacje za pośrednictwem Czerwonego Krzyża. Mamy nadzieję, że dzisiaj uda się ewakuować ludność i dostarczyć pomoc humanitarną" - wskazał Synegubow.