Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) dostała polecenie zabicia przywódcy Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, który w miniony weekend zbuntował się przeciwko władzom w Moskwie – poinformował Kyryło Budanow, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR.

Wiemy, że zadanie zabicia Prigożyna zlecono FSB. Czy (FSB) odniesie sukces? Czas pokaże. Tak czy inaczej potencjalne próby zabójstwa nie nastąpią szybko. Będą potrzebowali trochę czasu, by opracować odpowiedni sposób i dojść do etapu, kiedy będą gotowi do szerokiej operacji - powiedział Budanow w wywiadzie dla amerykańskiego dziennikarza Howarda Altmana.

Mówiąc o buncie Prigożyna, który wraz ze swoimi najemnikami ruszył w ubiegłym tygodniu na Moskwę, Budanow stwierdził, że "jakiekolwiek działania, skierowane na destabilizację wewnątrz Rosji, są dla Ukrainy korzystne".

Nie możemy mówić o poważnym wpływie (działań Grupy Wagnera na wojnę Rosji przeciw Ukrainie - przyp. red.), ponieważ wszystkie te wydarzenia trwały bardzo krótko. Jednakowoż pewnych strat doznały wojskowo-kosmiczne siły Federacji Rosyjskiej. Po drugie nie oczekujemy, że prywatna firma wojskowa Grupa Wagnera pojawi się na Ukrainie w charakterze oddzielnego podmiotu, który dokonuje własnych operacji. Sądzę, że ten czynniki jest dla nas dosyć ważny - zaznaczył szef HUR.

Bunt Grupy Wagnera

W sobotę 24 czerwca doszło do buntu Grupy Wagnera, co miało być efektem napięć pomiędzy rosyjskim resortem obrony a dowódcą najemników Jewgienijem Prigożynem.

Wagnerowcy najpierw zajęli Rostów nad Donem, w tym siedzibę Południowego Okręgu Wojskowego, a następnie ruszyli w kolumnie pancernej w kierunku Moskwy. Najemnicy, którzy dotarli do obwodu lipieckiego, mieli znajdować się 200 km od stolicy Rosji.

Bunt zakończył się po negocjacjach przywódcy wagnerowców z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. Szef Grupy Wagnera zgodził się ustąpić i rozkazał najemnikom, by zaczęli się wycofywać z terytorium Rosji.

Na mocy porozumienia najemnicy, którzy zdecydowali się pozostać w Grupie Wagnera, będą mogli wyjechać na Białoruś.

W poniedziałek głos zabrał sam Prigożyn. Szef najemników przekazał, że 1 lipca Grupa Wagnera miała przestać istnieć "w wyniku intryg i nieprzemyślanych decyzji". Tłumaczył także, że marsz nie miał na celu obalenia władz na Kremlu. Od wtorku Prigożyn przebywa na terenie Białorusi.