Rosja podejmuje obecnie wszystkie kroki, o których mówiliśmy, że podejmie przed inwazją - powiedział w niedzielę sekretarz stanu USA Antony Blinken. Stwierdził, że nie ma żadnych sygnałów wskazujących na to, że rosyjski prezydent zmienił zdanie, co do swoich zamiarów napaści na Ukrainę.

Wygląda na to, że dzieje się wszystko, o czym mówiliśmy, że prawdopodobnie stanie się w ramach przygotowań do inwazji. Widzimy operacje pod fałszywą flagą we wschodniej Ukrainie. Fabrykację prowokacji i usprawiedliwień do wejścia - powiedział Blinken w rozmowie z telewizją NBC. Odniósł się do swojego wystąpienia przed Radą Bezpieczeństwa ONZ, w którym wymienił kroki, które Rosja zamierza podjąć przed inwazją na Ukrainę.

Zwrócił również uwagę na niedzielne ogłoszenie o tym, że wspólne rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe, które miały się zakończyć w niedzielę, zostały przedłużone pod pretekstem wzrostu napięć sprowokowanych przez samą Rosję.

Nic nie wskazuje na to, żeby Putin zmienił zdanie

W późniejszym wywiadzie dla telewizji CBS Blinken ocenił, że nic nie wskazuje na to, by rosyjski prezydent Władimir Putin zmienił swoją decyzję o ponownej napaści na Ukrainę. Zapewnił jednak, że do końca będzie robił wszystko, by zapobiec wojnie, choć CBS i inne media podały w niedzielę, że według oceny amerykańskiego wywiadu rozkaz o inwazji został już przekazany rosyjskim żołnierzom.

Nawet jeśli kości zostały rzucone, dopóki nie jest wszystko rozstrzygnięte, dopóki nie będziemy wiedzieć, że czołgi ruszyły, samoloty wyleciały i agresja w pełni się rozpoczęła, będziemy robić wszystko, by temu zapobiec - zapowiedział Blinken w rozmowie z CBS. Stwierdził też, że jego spotkanie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siegiejem Ławrowem nadal jest aktualne, o ile w międzyczasie Rosja nie zaatakuje.


Wcześniejsze sankcje zniweczyłyby efekt odstraszania

Szef amerykańskiej dyplomacji bronił również decyzji - krytykowanej m.in. przez ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego - o czekaniu z nałożeniem sankcji na Rosję do czasu, kiedy Moskwa podejmie się napaści.

Nie chcemy nacisnąć na spust, dopóki nie będziemy do tego zmuszeni, bo w ten sposób stracimy efekt odstraszania - powiedział Blinken. Dodał jednak, że USA zastanawiają się nad odpowiedzią na rosyjskie cyberataki przeciwko Ukrainie.

W rozmowie z NBC przyznał jednak, że zachodnie groźby mogą nie wystarczyć do zmiany kalkulacji Putina, bo być może operuje on według innej logiki niż Zachód.

Myślę, że on ma przekonanie, że Ukraina nie może być w żaden sposób zorientowana na Zachód, że nie może być prosperującą demokracją. On chce zrekonstruować - jeśli nie imperium sowieckie - to przynajmniej strefę wpływów, a jeśli nie to, to przynajmniej sfinlandyzować swoich sąsiadów - ocenił dyplomata.

Bloomberg: Kolejne miasta może stać się celem rosyjskiej inwazji

Stany Zjednoczone poinformowały sojuszników, że celem rosyjskiej inwazji mogą być oprócz Kijowa także inne miasta - Charków, Odessa i Chersoń - informuje Bloomberg, powołując się na trójkę anonimowych rozmówców "przedstawicieli władz krajów zachodnich".

Wnioski przekazane przez USA mają się opierać na danych wywiadowczych, m.in. analizie rodzajów i ilości rosyjskich sił i uzbrojenia w pobliżu granic z Ukrainą oraz ich gotowości do ataku z kilku kierunków.

Rozmówcy Bloomberga nie uściślili, jaki charakter mógłby mieć ewentualny atak lub jakie cele stawia sobie w takim scenariuszu Władimir Putin.

"Jeden z rozmówców oświadczył, że amerykańskie oceny mówią, że ewentualna inwazja na dużą skalę może być wsparta przez atak lotniczy, a także ataki hakerskie" - pisze Bloomberg w niedzielę.

Agencja przytacza komentarz Marii Zacharowej, rzeczniczki rosyjskiego MSZ, która pytana o ewentualny atak Rosji na kilka ukraińskich miast oświadczyła, że "nie można tego poważnie komentować". Zarzuciła również Bloombergowi, że kilkukrotnie już zapowiadał "inwazję", co "nigdy się nie potwierdziło".

Bloomberg informuje również o alarmujących informacjach i wypowiedziach zachodnich rządów oraz NATO w ostatnich dniach, dotyczących zwiększania rosyjskiej obecności wojskowej u ukraińskich granic (w tym na Białorusi) oraz gróźb ataku.