USA podzielają niepokój Polski o wspieranie przez Białoruś rosyjskiej inwazji na Ukrainie. Waszyngton uważnie przygląda się tej bliskiej militarnej współpracy - oświadczył rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu John Kirby.

USA wciąż nie widzą jednak sygnałów, które świadczyłyby o tym, że Białoruś zamierza fizycznie wkroczyć na terytorium Ukrainy - zastrzegł Kirby.

Wcześniej amerykańska telewizja NBC podała, że trwające od poniedziałku wspólne ćwiczenia wojsk lotniczych Białorusi i Rosji uprawdopodobniły scenariusz ataku na Ukrainę z terytorium Białorusi.

W obliczu doniesień o rosyjskich wojskach i broni napływających na Białoruś, po stronie ukraińskiej trwają prace przy rozbudowie przygotowanych jeszcze wiosną okopów i umocnień.

Ewentualna ofensywa ze strony białoruskiej może ruszyć z każdego miejsca. Dlatego przygotowujemy się na wszystkie scenariusze - wyjaśnił dziennikarzom NBC ukraiński oficer. Te umocnienia mogą służyć do obrony, ale też zostać użyte przy kontrofensywie - dodał.

Zdaniem wiceszefa ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Wadyma Skibickiego bardziej prawdopodobny jest jednak rosyjski atak ze wschodu. Obecnie koncentrujemy się na rezerwach i zgrupowaniach wojsk, które Rosja umieszcza na tymczasowo okupowanych terytoriach. Mówimy o okresie zimowo-wiosennym i trzech głównych kierunkach: Donbas, Charków i Zaporoże - powiedział Skibicki.

Wywiad Ukrainy uprzedził, że Rosja szykuje się do ogłoszenia nowej mobilizacji, która miałaby powołać pod broń 500 tys. żołnierzy. Według naszych szacunków wywiadowczych, Federacja Rosyjska stworzy siły zbrojne liczące 2 mln ludzi - powiedział Skibicki.