Ewakuował się z Ukrainy - teraz pomaga kolegom z boiska, którzy ruszyli do walki z rosyjskim najeźdźcą. Siatkarz reprezentacji Polski i zawodnik ukraińskiego klubu Epicentr-Podolany Horodok - Artur Szalpuk postawił sport na drugim miejscu, by organizować pomoc dla ogarniętej wojną Ukrainy. Zawodnik wspólnie ze znajomymi organizuje w Warszawie zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy, a potem zawozi dary na granicę.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Kiedy mówisz "Ukraina", myślisz?

Artur Szalpuk: Myślę o moich kolegach z drużyny, którzy tam zostali i codziennie chowają się w schronach, bo słyszą syreny. Myślę o wszystkich Ukraińcach, którzy żyją w strachu i przeżywają takie rzeczy, których nikt nie spodziewał się w takich czasach.

Tobie udało się stamtąd wydostać.

Z każdym dniem, gdy mam okazję z kimś o tym porozmawiać, bardziej rozumiem, co mnie spotkało i jak wielkie szczęście miałem, że udało mi się stamtąd wyjechać dość sprawnie.

Postanowiłeś zaangażować się w pomoc i to osobiście.

Mam takich przyjaciół, którzy od początku wybuchu wojny działają czynnie. Dołączyłem do nich i pomagam tak, jak mogę. Teraz głównie to pomoc przez telefon, załatwianie różnych spraw i zbieranie różnych rzeczy w Warszawie. Dziś moja ekipa znów wyruszyła na granicę.

Ty byłeś też na granicy.

Zawoziłem dwóch Ukraińców, którzy wracali do swojego kraju, by walczyć. Zawoziliśmy też rzeczy do punktu zbiórki, w którym jesteśmy dogadani ze Strażą Graniczną i jest to przerzucane na drugą stronę. Udało mi się też zabrać ludzi po przekroczeniu granicy.

Czego potrzebuje teraz Ukraina?

Militarnych rzeczy, ale bardzo trudno to załatwić; potrzeba też na to dużo papierów i jest to po prostu bardzo kosztowne. Jeśli chcesz pomóc, to najbardziej potrzebne są rzeczy medyczne: bandaże, opatrunki, środki higieny, żywność z długim terminem  ważności i koce, bo ludzie tam marzną.

Sport też pomaga. Torwar zamienił się w punkt recepcyjny. Uchodźcy mogą też szukać schronienia w Arenie Ursynów, gdzie swoje mecze zwykle rozgrywa Projekt Warszawa.

Sport schodzi na drugi plan. U moich kolegów z drużyny w Ukrainie sport zszedł na bardzo daleki plan. Oni nie są w stanie nawet czynnie jakkolwiek uczestniczyć w sporcie. To, że np. Projekt Warszawa stracił halę, to jest to naprawdę niewielki dyskomfort. Wszyscy rozumiemy tę sytuację.

U nas dyskomfort, a ludziom w Ukrainie zawalił się świat.

Nie wiadomo, co będzie. Nie wiemy czy tamtejszy sport się odrodzi. Mam głęboką nadzieję, że Ukraina to przetrwa. Jednak na początek skupią się na odbudowywaniu miast, a nie na sporcie. Kiedy my się martwimy, gdzie rozegrać mecz lub gdzie trenować, to tam sportowcy zastanawiają się co ich czeka.

Oficjele i federacje sportowe reagują z opóźnieniem. Wreszcie odebrano Rosji organizacje mistrzostw świata. Czy twoim zdaniem ta impreza ma szansę się odbyć w jakiś normalny sposób?

Myślę, że federacje będą dążyć do tego, by te mistrzostwa jednak odbyły się. Myślę, że to dobra droga. Sam ogromnie popieram pomysł, by wyrzucić Rosjan z każdej dyscypliny sportu i nie dać im szans na promowanie kraju.

Porozmawiajmy jeszcze chwilę o sporcie. Po powrocie do Polski trenujesz z Projektem Warszawa.

Po powrocie zadzwoniłem do prezesa Piotra Gacka i do trenera Andrei Anastasiego z prośbą o możliwość trenowania. Panowie wyrazili zgodę, a więc przychodzę, pomagam, utrzymuję formę i mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości uda mi się podpisać z kimś kontrakt i gdzieś pograć w siatkówkę.

Wiemy gdzie?

Plany są, ale większych szczegółów nie podam. Jest jeden temat, który chciałbym dopiąć, ale jest bardzo skomplikowany. Więcej nie mogę powiedzieć. 

Opracowanie: