10-letni chłopiec z Ukrainy już po raz drugi w swoim życiu musiał uciekać przed wojną. Razem z matką i prababcią dotarł do Nursji we włoskim regionie Umbria.

Agencja Ansa podała, że rodzina z Ukrainy zamieszkała w jednym z domów, przeznaczonych dla osób, które straciły dach nad głową w wyniku trzęsienia ziemi w 2016 roku w tej części Włoch. Wcześniej dotychczasowi mieszkańcy prowizorycznego domu powrócili do swojego odnowionego mieszkania.

Zburzone domy, jakie tu widziałem, przypominają te zniszczone w bombardowaniach - powiedział mały Ukrainiec w Nursji. Wyznał, że najbardziej brakuje mu ojca, który pozostał na Ukrainie. Rozmawia z nim codziennie.

Chłopiec chodzi już do włoskiej szkoły, jest kibicem piłkarskiego klubu Juventus z Turynu.

Matka dziecka wyjaśniła w rozmowie z włoską agencją, że ich los uchodźców zaczął się osiem lat temu, gdy wybuchł konflikt na wschodzie Ukrainy.

W 2014 roku, kiedy faktycznie zaczęła się wojna, mieszkaliśmy z mężem w Doniecku i zostaliśmy zmuszeni do ucieczki. Syn był malutki. Przenieśliśmy się do Kramatorska, skąd musieliśmy teraz znów uciekać. Przemierzyliśmy pół Europy
- podkreśliła kobieta.

Dodała: Ciężko jest uciekać, zostawić rodziców, męża i wszystkich bliskich. Chciałabym, aby wojna szybko się skończyła, żeby można było wrócić do mojego kraju.

We Włoszech przebywa według danych MSW 104 tysiące uchodźców wojennych z Ukrainy.