​Napięta sytuacja na przejściach granicznych z Ukrainą. Trwa tam protest polskich przewoźników, którzy domagają się wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich. W gigantycznych kolejkach czeka ponad dwa i pół tysiąca tirów. Doszło do utarczek słownych Polaków z Ukraińcami.

Docierają do nas informacje, że zdenerwowani ukraińscy kierowcy zaczynają wdawać się w słowne utarczki z protestującymi. Między innymi chodzi o przejście w Dorohusku. 

Jak zapewnia policja, doszło tam do wymiany zdań między grupą Ukraińców a Polakami. Nie było potrzeby interwencji funkcjonariuszy, którzy zabezpieczają to miejsce. 

Blokujący zgodzili się przepuszczać do godziny 20 po sześć ciężarówek na godzinę. Na innych przejściach przejeżdża w ciągu godziny od dwóch do ośmiu pojazdów. 

Jak twierdzą ukraińskie władze, od początku blokady przez dwa tygodnie na granicy zablokowanych zostało w sumie 20 tysięcy ciężarówek. Przepływ przez granicę zmniejszył się o jedną czwartą. 

Ukraińskie agencje podają też, że późnym popołudniem zaplanowano trójstronne rozmowy Kijów-Warszawa-Bruksela. Do tych rozmów ma dojść z inicjatywy Komisji Europejskiej. Ukraińcy wiele sobie po nich obiecują.

Protest przewoźników trwa od 6 listopada. Przewoźnicy postulują m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.