"Na zamkniętym stadionie kibic nie może pokazać się z innej strony. Swoją decyzją wojewoda karze klub i normalnych kibiców" - tak Paweł Kosmala, prezes Legii Warszawa komentuje decyzję wojewody mazowieckiego. Jacek Kozłowski zamknął dla publiczności stadion Legii. Jutro warszawscy piłkarze zmierzą się z Koroną Kielce przy pustych trybunach.

Prezes Legii Warszawa nie krył zdziwienia decyzją wojewody. Wyrażamy zdziwienie z powodu zamknięcia dla publiczności najbezpieczniejszego stadionu piłkarskiego w Polsce - powiedział Kosmala.

Jego zdaniem, takie działanie nie pomoże w zwalczaniu chuligaństwa na stadionach. Taka metoda, jak sądzimy z przyczyn politycznych, została wybrana, ale nie jest skuteczna i nie zastąpi rzeczywistych działań - dodał. Protestujemy przeciw tego rodzaju metodzie zastępczej, przeciw - nie waham się tego powiedzieć - takiej pokazówce - podkreślił.

Kosmala zaznaczył, że jutro spotka się z wojewodą. Tematem rozmów będzie oczywiście zamknięcie stadionu.

Jego zdaniem nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, co mogłoby uzasadniać decyzję o zamknięciu obiektu. Były incydenty poza nim, na przykład w metrze. Miały miejsce zachowania kibiców, którzy używali wulgaryzmów, rzucali racami, ale takie zdarzenia mają miejsce zarówno w ekstraklasie jak i w niższych ligach i to w znacznie większym stopniu niż na Łazienkowskiej - zaznaczył prezes stołecznego klubu.

Uważa, że kibice, którzy nie będą mogli być na meczu z Koroną Kielce są zakładnikami. Zostali bowiem ukarani zbiorowo. Taka metoda została wybrana z przyczyn politycznych. Nie zastąpi potrzebnych działań, które mogą wyeliminować przypadki patologii - dodał Kosmala.

Decyzja wojewody ma związek z wtorkowymi burdami po finale piłkarskiego Pucharu Polski - pseudokibice Legii i Lecha Poznań zdemolowali stadion Zawiszy w Bydgoszczy.