Poznańska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie śmierci mężczyzny, który zażywał tzw. dopalacze. Śledztwo umorzono, bo prokuratura ustaliła, że nikt obcy nie przyczynił się do zażycia przez zmarłego mężczyznę dopalaczy, a w momencie zgonu handel dopalaczami nie był zakazany.

W sierpniu 2010 roku Rafał S. jadąc pociągiem na trasie Kościan - Poznań zachowywał się w sposób nadpobudliwy. Po przyjeździe do Poznania zespół ratunkowy przewiózł go do szpitala, gdzie mężczyzna zmarł z powodu zatrzymania krążenia. Na podstawie opinii biegłych ustalono, że przyczyną zatrzymania krążenia i zgonu Rafała S. były skutki spożycia środka psychoaktywnego zawierającego MDPV - składnika aktywnego w legalnych w owym czasie dopalaczach.

Do śmierci Rafała S. nie przyczyniło się działanie osób trzecich. Ustalono, że Rafał S. zażywał tzw. dopalacze sam, mimo że na opakowaniu widniała informacja, że nie są one przeznaczone do spożycia - powiedziała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus. W czasie, kiedy doszło do zgonu, nie było regulacji prawnych zabraniających wprowadzania tzw. dopalaczy do obrotu i dlatego śledztwo w sprawie narażenia życia Rafała S. poprzez handel dopalaczami musiało być umorzone.

Od 27 listopada, na mocy nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii w Polsce nie można produkować i wprowadzać do obrotu produktów, które mogą być używane, jako środki odurzające lub substancje psychotropowe, czyli np. dopalaczy. 2 października 2010 roku na podstawie decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego - inspektorzy sanepidu w asyście policji zamknęli w całym kraju 1378 sklepów oferujących dopalacze.