Prowadzone obecnie ćwiczenia rezerwistów nie są niczym nadzwyczajnym i były planowane wcześniej - zapewnił szef MON Tomasz Siemoniak. Jego resort podkreśla, że nie prowadzi zwiększonego czy nadzwyczajnego wydawania kart mobilizacyjnych cywilnym pracownikom wojska.

Siemoniak, który spotkał się w Białymstoku z ministrem obrony Litwy Juozasem Olekasem, był przez dziennikarzy pytany o pojawiające się informacje o wręczaniu rezerwistom kart mobilizacyjnych. Odpowiedział, że zgodnie z ustaleniami z października 2013 roku, w tym roku ma być w Polsce powołanych na szkolenia 6860 rezerwistów. Zaznaczył, że to drugi rok z rzędu, kiedy odbywają się takie szkolenia, a podstawą do tego są decyzje podjęte wcześniej przez rząd.

Nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Po prostu odbywa się to zgodnie z planem i nie sądzę, żeby ktokolwiek był tutaj specjalnie zaskoczony, ponieważ dotyczy to tych rezerwistów, którzy mają przydziały mobilizacyjne i oni co kilka lat po prostu powinni być ćwiczeni - wyjaśnił Siemoniak. Dodał, że szkolenia trwają kilka dni i nie są związane z Narodowymi Siłami Rezerwowymi.

Z kolei rzecznik MON Jacek Sońta zapewnił, że resort nie prowadzi "zwiększonego czy nadzwyczajnego wydawania kart mobilizacyjnych dla pracowników wojska". Zdarzają się przypadki nadania przydziałów mobilizacyjnych, w tym wydawania kart, w związku z wymianą pracowników. Chodzi o nowych pracowników lub osoby, które objęły nowe stanowiska z przypisanymi przydziałami mobilizacyjnymi. To działania planowe i cykliczne - napisał Sońta na Twitterze.

(edbie)