Tak jak Finlandia od Stalina linią Mannerheima, tak Ukraina powinna odgrodzić się od Putina murem - oto propozycja Ihora Kołomojskiego, oligarchy i gubernatora obwodu dniepropietrowskiego. Z tą propozycją Kołomojski zwrócił się do nowego ukraińskiego prezydenta i obiecuje, że większość wydatków na jej zrealizowanie zostanie pokrytych z dobrowolnych datków.

Kołomojski już przekazał gotowy projekt administracji prezydenta. Był wzorowany nie tylko na doświadczeniach Finlandii, ale także Izraela. Na granicy, według projektu Kołomojskiego, należy zbudować ścianę ze specjalnej stali, zabezpieczoną drutem kolczastym. Obie strony konstrukcji miałyby zabezpieczać rowy przeciwczołgowe oraz miny sygnalizacyjne i przeciwpiechotne. To nie pozwoliłoby na przenikanie osób niepożądanych w rejon granicy. Stalowa ściana może zostać podłączona do prądu, co byłoby dodatkowym zabezpieczeniem. Koszt budowy prawie dwóch tysięcy kilometrów "ukraińskiego muru" oszacowano na prawie 100 milionów euro.

Kołomojski deklaruje, że po otrzymaniu zgody prezydenta fundusz "Dniepr-1" sfinansuje prace inżynierskie na granicy w trzech obwodach i zbuduje umocnienia na granicy zgodne z przedstawionym projektem. Dzięki takiemu zabezpieczeniu granicy, będą ja mogli skutecznie kontrolować pogranicznicy. W tej chwili ukraińska granica z Rosją jest dziurawa jak "szwajcarski ser" i swobodnie przenikają przez nią najemnicy oraz sprzęt wojskowy z Rosji.

(mal)