Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen przyznał, że istnieje "wysokie prawdopodobieństwo" interwencji Rosji na Ukrainie. Według niego nie ma żadnych oznak wycofywania rosyjskich wojsk, które zgromadzono nad ukraińską granicą.

Podczas wywiadu dla agencji Reutera Rasmussen został zapytany o to, na ile szacuje możliwość rosyjskiej interwencji. Odpowiedział: "Istnieje (jej) duże prawdopodobieństwo".   

Widzimy, jak Rosjanie opracowują historię oraz pretekst dla takiej operacji pod płaszczykiem operacji humanitarnej, i widzimy gromadzenie potencjału wojskowego, który mógłby zostać wykorzystany do takiej nielegalnej operacji wojskowej na Ukrainie - powiedział sekretarz generalny NATO.

W ubiegłym tygodniu Sojusz poinformował, że Rosja zgromadziła około 20 tys. żołnierzy swych formacji bojowych nad wschodnią granicą Ukrainy. Jak zaznaczył Rasmussen, brak jakichkolwiek oznak, by wojska te były wycofywane. Są tam tysiące rosyjskich żołnierzy, dobrze wyposażonych i uważamy to za wskazówkę, że rosyjskie kierownictwo utrzymuje jako otwartą opcję dalszego wojskowego interweniowania na Ukrainie. Jakakolwiek rosyjska interwencja pod płaszczykiem misji humanitarnej byłaby nieusprawiedliwiona i nielegalna - podkreślił.  

Jednak nie rozważamy operacji wojskowych. Gdyby Rosjanie podjęli dalszą interwencję wojskową na Ukrainie, to nie mam wątpliwości, że wspólnota międzynarodowa zareagowałaby na to w zdecydowany sposób, szczególnie poprzez szersze, głębsze, ostrzejsze sankcje, które jeszcze bardziej izolowałyby Rosję - stwierdził Rasmussen.  

Oskarżając Rosję o doprowadzenie do "katastrofalnej sytuacji humanitarnej" na wschodniej Ukrainie zaznaczył, iż najlepszym sposobem jej rozwiązania byłoby dla Rosjan wycofanie własnych wojsk znad granicy, "wstrzymanie przepływu broni, bojowników i pieniędzy na Ukrainę oraz zaprzestanie wspierania zbrojnych separatystów i podjęcie konstruktywnego dialogu politycznego".

(mpw)