Polski ksiądz Paweł Witek, uprowadzony przez prorosyjskich separatystów w Doniecku, jest już wolny. Duchowny jest cały i zdrowy, przebywa pod opieką polskich dyplomatów. Na razie nasze służby nie chcą ujawniać okoliczności oswobodzenia zakonnika.

Od wczoraj wszelkimi możliwymi kanałami prowadzone były negocjacje w sprawie uwolnienia księdza. Rozmowy z separatystami prowadzili polski konsul w Doniecku Jakub Wołąsiewicz i biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej Jan Sobiło.

Na razie nie wiemy nic o żądaniach porywaczy. Nie wiadomo jeszcze, czy uda się to wszystko, dlatego że oni są zdeterminowani ze względu na szturm (na separatystów w ramach ukraińskiej operacji antyterrorystycznej - przyp. red.). Udało nam się jedynie wyjaśnić, że ksiądz znajduje się w budynku Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Doniecku, który jest pod kontrolą rebeliantów - mówił rano biskup Sobiło. Podał również, że konsul Wołąsiewicz gromadzi dokumenty, które potwierdzą tożsamość ks. Witka. Według hierarchy, separatyści zatrzymali polskiego duchownego prawdopodobnie ze względu na to, że nie miał przy sobie paszportu.

W południe mer Doniecka Ołeksandr Łukjanczenko poinformował, że w okolicy siedziby Służby Bezpieczeństwa Ukrainy trwa strzelanina.

Na temat negocjacji nie chciał wypowiadać się szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Służba konsularna już od wczoraj interweniuje o uwolnienie naszego obywatela, jesteśmy także w stałym kontakcie z władzami kościelnymi. Tak jak w Sewastopolu nasz konsul był jedynym konsulem Unii Europejskiej, tak dzisiaj - według mojej wiedzy - jest też ostatnim konsulem Unii Europejskiej, który nadal funkcjonuje w Doniecku. On funkcjonuje dosłownie pod ostrzałem w tym mieście, jest to bardzo niebezpieczna służba - powiedział Sikorski dziennikarzom w Sejmie. Jak dodał, "tyle może ujawnić, aby nie zaszkodzić sprawie".

Proboszcz donieckiej parafii św. Józefa ks. Mikołaj Pilecki powiedział z kolei wysłannikowi RMF FM Przemysławowi Marcowi, że negocjacje prowadzone są również kanałami nieoficjalnymi. Próbujemy na wszelkie sposoby - i oficjalne, i nieoficjalne. Konsulat Rzeczpospolitej działa oficjalnie, a mamy bardzo dużo przyjaciół i znajomości partnerskie czy z Kościołem protestanckim, czy Kościołem grekokatolickim, Kościołem prawosławnym Patriarchatu Kijewskiego. Oni też próbują pomagać. Każdy na swój sposób, na ile może, próbuje dotrzeć do jakichś źródeł, informacji. Wszyscy próbują w tej sprawie pomóc - podkreślał.

Pytany, czy docierały do nich groźby ze strony separatystów, odpowiedział: Wobec nas nie było jakichś gróźb. Groźby były wobec modlitewnej grupy, która już ponad 70 dni zbiera się na placu Konstytucji w centrum miasta, od 18 do 19, na modlitwę o pokój na Ukrainie i za Ukrainę. Im grożono. Przez jakiś czas stał tam namiot, który w ostatnich dniach został zniszczony, rozbity, ludzie też byli pobici i grożono nam, że jeśli dalej będziemy się zbierać, to przyjadą i nas rozstrzelają.

"Uprzedzałem go, że trzeba się pilnować. Ale on jest impulsywny, lubi dbać o sprawiedliwość"

Ks. Witek niedawno przyjechał na Ukrainę z Kazachstanu, gdzie jest misjonarzem. Miał przedłużyć sobie kazachską wizę. Duchowny wyszedł z domu wczoraj w południe. Poszedł zobaczyć, jak wygląda Majdan, czyli miejsce protestów w Doniecku, i tam go najpewniej uprowadzono.

On zna Donieck, nie pierwszy raz jest w Doniecku
- podkreślał w rozmowie z naszym wysłannikiem ks. Pilecki. Donieck bardzo kocha, jeszcze z lat kleryckich, kiedy przyjeżdżał tutaj na praktyki. Teraz co roku, a nawet dwa razy w roku, przyjeżdża do Kijowa, żeby przedłużyć wizę, bo pracuje w Kazachstanie, i zawsze w wolnym czasie, kiedy oczekuje na wizę, przyjeżdża do Doniecka. Wiadomo, że ja go uprzedzałem, żeby nie wchodził w żadne rozmowy (z separatystami - przyp. red.), że jest taki stan, gdzie trzeba się bardzo pilnować i nie narażać się na różne prowokacje. Ale ksiądz Paweł jest osobą impulsywną i lubi dbać o sprawiedliwość - stwierdził proboszcz.