Anektowany przez Rosję Krym marzy o Bondzie, Jamesie Bondzie. Narzucone przez Rosję władze półwyspu oficjalnie zaakceptowały propozycję, by zaoferować plenery Krymu do kolejnego filmu o agencie Jej Królewskiej Mości.

Anektowany przez Rosję Krym marzy o Bondzie, Jamesie Bondzie. Narzucone przez Rosję władze półwyspu oficjalnie zaakceptowały propozycję, by zaoferować plenery Krymu do kolejnego filmu o agencie Jej Królewskiej Mości.
Medved Gora na Krymie (zdj. ilustracyjne) /Stanislav Krasilnikov /PAP/EPA

Za pomysłem stoi stowarzyszenie "biznesmenów patriotów", a zaakceptował to rząd anektowanego Krymu.

Pomysłodawcy akcji zamierzają skontaktować się z posiadającymi prawa autorskie do filmów o Bondzie i zapewnić ich, że zdjęcia na Krymie, jak twierdzi Rahman Jansukow, szef związku "biznesmenów-patriotów", przejdą do historii i zostaną zapamiętane przez następne pokolenia.

Nie ma wątpliwości, że rosyjskim władzom zarządzającym Krymem chodzi przede wszystkim o przełamanie izolacji anektowanego półwyspu. Dlatego popierane są takie pomysły.

Jak donoszą lokalne krymskie media, władze nie tylko oddałyby plenery filmowcom za darmo, ale byłyby skłonne nawet wspomóc finansowo produkcję.

Jednak wciąż obowiązują sankcje i należy wątpić, że producenci zachodnich filmów zdecydowaliby się na zdjęcia na Krymie. Wówczas zamknięty byłby dla nich najważniejszy, amerykański rynek. USA nie akceptują żadnej kooperacji z anektowanym regionem.

Historia Jamesa Bonda rozpoczęła się w 1962 roku. Już 24 razy na ekranach pojawiały się filmy z agentem Jej Królewskiej Mości 007.

(j.)