Dziesiątki zniczy zapłonęły w południe przed krzyżem stojącym w pobliżu kopalni Wujek-Śląsk. W ten sposób mieszkańcy Śląska oddają cześć ofiarom katastrofy sprzed roku. W wyniku wybuchu metanu zginęło 20 górników, a ponad 30 zostało rannych.

Rocznicową mszę w intencji ofiar tragedii odprawiono w kościele Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach, potem uroczystości przeniosły się przed kopalnię.

Proboszcz kochłowickiej parafii ks. Jerzy Lisczyk mówił przed kopalnianym krzyżem, że dokładnie przed rokiem w tym miejscu nastała chwila bardzo trudna dla górniczej braci. Niektórzy zostali tu i zostawili swoje życie ziemskie, niektórzy odwiezieni do szpitala potem odeszli do Pana, ale niektórzy wrócili do życia, są pośród nas. Przypominamy to sobie dzisiaj, bo po ludzku przypomnieć trzeba - podkreślił.

Przed kopalnią, prócz rodzin zmarłych i oficjalnych delegacji zjawiło się wielu górników, którzy wspominali kolegów, przyjaciół. Niektórzy z nich brali udział w akcji ratunkowej. Jeden z nich, dwudziestokilkuletni, mówił dziennikarzom, że czuł się wtedy, jakby się dowiedział, że zginęli jego bracia. Znamy się, jesteśmy jedną wielką górniczą rodziną na Śląsku, mieszkamy w górniczych miastach, wszyscy się znamy. Trzeba pamiętać o tych ludziach. Poświęcili swe życie za pracę, aby rodzina miała dobrze - zaznaczył.

Dwoje młodych ludzi przyszło też pod krzyż zapalić znicz za wujka. To jest ciężki dzień, ale lżej się go przechodzi razem, jak jest większa uroczystość. To pomaga bliskim, bo nie jest się samemu, tylko jest jakieś wsparcie - mówiła siostrzenica zmarłego. Po złożeniu wieńców i modlitwie przed kopalnianym krzyżem wielu uczestników uroczystości umawiało się przy samochodach - uzgadniali trasy po śląskich cmentarzach, na których zamierzają odwiedzić groby zmarłych przed rokiem w katastrofie.