Rozstawiona z "jedynką" Agnieszka Radwańska pokonała Belgijkę Yaninę Wickmayer 6:1, 6:3 w pierwszej rundzie tenisowego turnieju WTA w Katowicach (pula nagród 250 tys. dolarów). Była to szósta konfrontacja zajmującej dziewiąte miejsce w światowym rankingu krakowianki z klasyfikowaną na 92. pozycji rywalką. Wcześniej Polka wygrała cztery razy.

Mecz dnia przyciągnął do Spodka największą we wtorek publiczność. Oczekiwania kibiców w hali były oczywiste. Nikt z nich chyba nie wyobrażał sobie porażki faworytki. Pierwsze pięć gemów meczu przebiegło zgodnie z "planem" widowni. Bardzo ciepło przywitana Radwańska wygrała je wszystkie. W szóstym Wickmayer wykorzystała własny serwis, ale to było wszystko, co osiągnęła w pierwszym secie.

W drugim Polka nadal przeważała. Zbierała brawa po ratowaniu się w pozornie beznadziejnych sytuacjach. Belgijka częściej się myliła i w efekcie przegrywała 0:4. W piątym gemie Wickmayer bardzo mocną zagrywką utrudniła życie przeciwniczce na tyle, że zmniejszyła stratę. Pojedynek nabrał rumieńców. Belgijka najwyraźniej uwierzyła w możliwość odwrócenia losów spotkania.

I dobrze, będzie dłużej na co popatrzeć - zauważył jeden z kibiców. Miał rację. Przy stanie 5:2 i 40:40 najpierw ktoś na trybunach rozbawił okrzykiem zawodniczkę z Belgii, potem Radwańska miała piłkę meczową i... trafiła w siatkę. Ostatecznie przegrała gema. W kolejnym zakończyła pojedynek, mimo że zaczęła go od stanu 0:40.

Jej kolejną rywalką będzie inna belgijska tenisistka An-Sophie Mestach, która we wtorek wygrała z Magdaleną Fręch 6:2, 6:1.

Cieszę się, że zagrałam dziś dobry mecz. Losowanie było dość trudne, bo rywalka ma zaniżony ranking w porównaniu z tym, co prezentuje. Od początku do końca grałam swoje - powiedziała Agnieszka Radwańska.

Dodała, że w Katowicach nie ma jej konsultantki Martiny Navratilovej, ale są w stałym kontakcie. Na pewno oglądała mecz w telewizji i porozmawiamy albo jeszcze we wtorek, albo w środę.

Krakowianka przyznała, że pewnym problemem są zawsze przenosiny z kortów otwartych do hal, zmiany nawierzchni. Ale dotyka to wszystkich zawodniczek. Po prostu musiałyśmy się do tego przyzwyczaić.

Radwańska podkreśliła, że chce zostać triumfatorką turnieju. Zawsze przystępuję do gry z takim celem. Zrobię wszystko, by grać tu do końca.

W środę na kort dwukrotnie wyjdzie Magda Linette. Najpierw zagra w singlu przeciwko Włoszce Camili Giorgi, a wieczorem w parze z Francuzką Alize Cornet powalczy z austriacko-francuskim deblem Sandra Klemenschits - Laura Thorpe.

Wyniki wtorkowych meczów singla:

An-Sophie Mestach (Belgia) - Magdalena Fręch 6:2, 6:1
Magda Linette - Anna-Lena Friedsam (Niemcy) 7:6 (7-5), 6:4
Jelizawieta Kuliczkowa (Rosja) - Urszula Radwańska 6:0, 6:1
Kirsten Flipkens (Belgia) - Annika Beck (Niemcy) 6:4, 6:1
Klara Koukalova (Czechy) - Petra Martic (Chorwacja) 6:2, 6:4
Carina Witthoeft (Niemcy) - Tereza Smitkova (Czechy) 6:2, 6:2
Katerina Siniakova (Czechy) - Maria-Teresa Torro-Flor (Hiszpania) 4:6, 7:5, 6:2
Kaia Kanepi (Estonia) - Shahar Peer (Izrael) 6:1, 6:2 
Agnieszka Radwańska - Yanina Wickmayer (Belgia) 6:1, 6:3 
Anna Karolina Schmiedlova (Słowacja) - Nigina Abduraimowa (Uzbekistan) 6:1, 4:6, 6:1

Mecz z udziałem Polki w pierwszej rundzie debla: 

Klaudia Jans-Ignacik - Kristina Mladenovic (Francja) 6:0, 6:2

(mal)