Pan Mariusz kilka lat temu nagle przestał mówić i chodzić. W mgnieniu oka jego życie zostało zawieszone na włosku. Na szczęście szybko trafił do szpitala i dlatego przeżył. Okazało się, że to udar mózgu. Od tej chwili wszystko zmieniło się o 180 stopni. Stracił: zdrowie, kontrolę nad ciałem, głośny śmiech. Dostał: nadzieję, wdzięczność i jedno marzenie.

Jego życie zmieniło się tak szybko, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A świat, w którym obecnie żyje, przypomina bajkę z przyszłości, w której technologia mocno wspiera chorego człowieka. Bajkę, która mogłaby mieć tytuł "Zaczarowany książę". 49-letni pan Mariusz nie mówi, a jego myśli za pomocą ruchu gałek ocznych i komputera wydobywane są z głębi jego umysłu i przekształcane w elektroniczny głos lektora: "Bardzo państwu dziękuję za ogromnie piękną niespodziankę" - "powiedział" Zaczarowany Książę do wolontariuszy Szlachetnej Paczki, którzy odwiedzili go w Weekend Cudów. Mimo pomocy komputerów, mężczyzna przede wszystkim liczy na wsparcie ludzi. 

Człowiek ze wspomnień

Pan Mariusz skończył studia, poznał kobietę, z którą się ożenił i doczekał trójki dzieci. Razem wzięli kredyt, a mężczyzna wybudował dom. Miał przed sobą jeszcze wiele marzeń i planów. Gdyby nie wypadek, wstawałby codziennie rano do pracy, być może rozpoczynałby dzień od szybkiej kawy. Potem wsiadałby w samochód i ruszał do pracy.

Zaczarowany książę - bohater codzienności

Od momentu tragedii dni spędza w domu. Od rana do wieczora w podobnej pozycji ciała, na wózku inwalidzkim. Czasem dla rozrywki ogląda programy w telewizji albo przegląda internet. Pomimo tych ogromnych niedogodności pan Mariusz wieloma sprawami zajmuje się sam. Sprzęt komputerowy, który obecnie ułatwia mu życie, zorganizował sam, "pisząc" listy do różnych organizacji pomocowych, w których przedstawiał swoją trudną sytuację.

"On sobie wszystko sam załatwia. Skończył studia. Magister inżynier. Pracował na kopalni i tam mu się to stało" - ostatnie słowa matka mężczyzny wypowiada z drżeniem w głosie. Wolontariusze po wcześniejszej rozmowie z mamą i synem dopowiadają: "Pan Mariusz ze swojej renty pokrywa koszty kredytu, jaki jest zaciągnięty na dom. Opłaca wszystkie rachunki i rehabilitacje. Zostaje mu bardzo niewiele pieniędzy".

Świat technologii - myśli wydobyte z głębi umysłu

Mężczyzna porozumiewa się ze światem za pomocą komputerowej technologii. Dzięki jedynej ruchomej części ciała - głowie i ruchom gałek ocznych, rejestrowanym przez kamerki umieszczone na laptopie, mężczyzna potrafi przenosić swoje myśli na tekst w komputerze, który w następnym etapie jest przetwarzany na głos lektora.

Dodatkowo komunikuje się za pomocą lasera, umieszczonego na boku okularów. Ruszając głowa, wskazuje laserem literę na tablicy z alfabetem i tak litera do litery tworzy wyraz, który chce wyrazić - taki sposób komunikacji wymyśliła rodzina.

Niektóre części domu również wyposażone są w technologię, która ułatwia życie osobie po udarze. Na zewnątrz budynku zamontowano kamery, które są przedłużeniem oczu pana Mariusza.

Rehabilitacja daje moc bohaterom

Bohaterowie codzienności, tacy jak pan Mariusz, potrzebują częstych dostaw "mocy". Rehabilitacja zapewnia taką moc - i nie jest ona zaczerpnięta z bajek o superbohaterach. To realna po-moc, która może wiele zmienić w życiu chorego po udarze.

Po udrze pan Mariusz leżał nieruchomo, miał problemy nawet z przełykaniem śliny. Z czasem, dzięki rehabilitacji, mężczyzna mógł usiąść, przełknąć ślinę, a co za tym idzie, zjeść posiłek - co prawda malutki, jak na  dorosłego mężczyznę, ale to był wielki sukces! 

Potem pan Mariusz zaczął nawet ruszać głową - i to był kolejny milowy krok w jego rehabilitacji. Mężczyzna wie, jaką siłę sprawczą mają ćwiczenia. "Prowadzi zbiórki w internecie na swoją rehabilitację oraz organizuje zbiórki nakrętek" - opowiada wolontariuszka.

Życie z perspektywy wózka

Mama pana Mariusza opowiada, jak wygląda codzienność jej syna: "GOPS dał mu opiekunkę, która przychodzi rano i wieczorem. Żeby go umyć, a wieczorem położyć na łóżko. Ja przychodzę w południe, jak ugotuję obiad. Rano zaprowadzam wnuczka do pierwszej klasy (wnuczka od drugiego syna - red.), potem trzeba lecieć tutaj do Mariusza i tak do 6.00 godziny jestem przeważnie u niego. Potem przychodzi rehabilitant, to ja już mogę iść, a potem przychodzi opiekunka, która go kładzie do łóżka". 

W trakcie wypowiedzi pani Michaliny do rozmowy włączył się pan Mariusz: "Super prezenty. Bardzo państwu dziękuję. Nie wiem, co powiedzieć". 

Mężczyzna zaczyna równocześnie śmiać się i płakać. Pani Michalina tłumaczy zebranym w pokoju gościom, że pan Mariusz cieszy się. Za chwilę jednak jego radość zamienia się w płacz. Na co w odpowiedzi, w pokoju rozlega się stanowczy - ale pełen miłości - komunikat: "Nie płacz!" - powiedziany przez matkę.

"Nie płacz!" - siła matki Michaliny

Pani Michalina ma 75 lat. Codziennie przychodzi do domu syna, żeby się nim opiekować. To ona "stawia go na nogi". Robi potrzebne zakupy, także te medyczne, mimo że sama ma niewiele pieniędzy. Martwi się o przyszłość, kto będzie się synem opiekował, gdy jej zabraknie. Niestety, ta obawa pogłębiła się, kiedy odeszła od pana Mariusza jego żona, zabierając ze sobą dzieci.

Wdzięczność, nadzieja i jedno marzenie

Pomimo zaawansowanej technologii, która pomaga mężczyźnie w codzienności, pan Mariusz czerpie siłę z uczuć, które dają mu motywację do życia.

Wdzięczność odczuwa wobec mamy, która opiekuje się nim od wypadku i wobec przyjaciół z pracy, którzy o nim nie zapomnieli.

Ma nadzieję na poprawę stanu zdrowia oraz ma jedno marzenie - chciałby sam zrobić sobie herbatę.

Nieszczęścia nie włożysz między bajki! Działaj realnie

Możesz wesprzeć takie osoby jak pan Mariusz. Wejdź na www.szlachetnapaczka.pl i przekaż 1 proc. Szlachetnej Paczce.

KRS 00 00 05 09 05.