Z ostrzeliwanego Aleppo do Europy przyjechał w lecie 2013 roku. We wniosku o azyl w Niemczech deklarował, że nie ma i nie będzie używać broni. Dwa lata później, telefonem komórkowym nagrał, jak ślubuje wierność Państwu Islamskiemu. W niedzielę w niemieckim Ansbach zdetonował bombę, którą schował w plecaku.

27-letni Mohammad Daleel ranił 15 osób, sam zginął. Plecak wypełnił drobnymi, metalowymi przedmiotami. To powszechnie stosowana przez zamachowców technika - chodzi o to, by przy nawet niewielkim ładunku wybuchowym zranić i zabić jak najwięcej osób.

Mohammad Daleel pochodził z Aleppo, tam przez rok studiował prawo. Pracował w zakładzie swojego ojca, gdzie wytwarzał mydło. Ubiegając się o azyl opowiadał, jak rakieta zniszczyła jego dom. W ataku miała zginąć jego żona i dzieci, on sam, ranny trafił do Turcji, ale stamtąd wrócił do Syrii, szukając drogi dostania się do Europy. Mężczyzna twierdził, że był kilkakrotnie aresztowany przez siły rządowe, ponieważ miał mieć filmy z demonstracji przeciwko prezydentowi Syrii Asadowi. Twierdził, że z drugiej strony nękała go Al-Kaida.

Daleel zapewniał urzędników, że nie może wrócić do Syrii, gdyż zostałby tam zamordowany. Służby imigracyjne próbowały się skontaktować z rodzicami mężczyzny. To się nie udało. On sam twierdził, że oboje są w więzieniu.

Mohammad Daleel 3 lata temu wyjechał z Syrii do Turcji, stamtąd trafił do Bułgarii. Tam dwa miesiące spędził w więzieniu, zanim samolotem przyleciał do Austrii. Stamtąd, w lipcu 2014 roku trafił do Monachium. Ponieważ mężczyzna o azyl ubiegał się w Bułgarii, w grudniu 2014 roku zapadła decyzja o jego deportacji do tego kraju. O tym, że nie został tam odesłany zaważyły względy medyczne. Federalny Urząd ds. Migracji z Norymbergii uznał, że przez uraz kolana, którego Daleel nabawił się w Bułgarii, nie może podróżować. Miał zostać w Niemczech do czasu zakończenia leczenia, potem miał być deportowany. Syryjczyk odwołał się do sądu, który decyzję o deportacji zawiesił, bo w tym czasie mężczyzna miał dwukrotnie targnąć się na swoje życie. Jak poinformowała niemiecka policja, w jednym z tych przypadków obdukcja wykazała powierzchowne rany cięte na ramionach.

Według niemieckiego dziennika "Bild", 13 lipca Mohammad Daleel dostał prawomocną decyzję o deportacji. Kraj miał opuścić w ciągu 30 dni.

Nagranie, na którym Daleel ślubuje wierność przywódcy Państwa Islamskiego i jego "kalifowi" Abu Bakr al-Baghdadiemu, opublikowała na Twitterze powiązana z ISIS agencja informacyjna Al-Amak. Na nagraniu mężczyzna zapowiada zamach, jako zemstę za ataki na Państwo Islamskie. ISIS upubliczniła też fotografię zamachowca. Widać na niej długowłosego mężczyznę w słuchawkach. Lokatorzy z hotelu, gdzie mieszkał wraz z innymi uchodźcami mówili na niego "Rambo".

Przy terroryście znaleziono dwa telefony komórkowe. Niemieccy śledczy nie wykluczają, że ładunek zdetonował przez przypadek, wcześniej niż planował. W ataku zginął tylko Daleel, ranni zostali klienci pobliskiej restauracji.

Po niedzielnym zamachu, w Dreźnie, wprowadzono zakaz wnoszenia plecaków na koncerty. Podobnego rozwiązania można się spodziewać w Monachium podczas nadchodzącego święta piwa Oktoberfest.

APA