Przedstawiciele Państwa Islamskiego (IS) przyznali na antenie swej rozgłośni al-Bajan, że sprawcy środowej strzelaniny w ośrodku pomocy niepełnosprawnym w San Bernardino w Kalifornii, w której zginęło 14 osób, to jego zwolennicy.

Przedstawiciele Państwa Islamskiego (IS) przyznali na antenie swej rozgłośni al-Bajan, że sprawcy środowej strzelaniny w ośrodku pomocy niepełnosprawnym w San Bernardino w Kalifornii, w której zginęło 14 osób, to jego zwolennicy.
Napastnicy zostali zabici w policyjnej obławie /SAN BERNARDINO COUNTY SHERIFF /PAP/EPA

"Dwaj zwolennicy Państwa Islamskiego przed kilkoma dniami zaatakowali centrum San Bernardino w Kalifornii" - potwierdzili.

Już w piątek powiązana z IS agencja prasowa Aamaq podała, że sprawcy to zwolennicy Państwa Islamskiego.

Amerykańskie źródła rządowe twierdziły, że nie ma dowodu na to, że atak był kierowany przez większą grupę lub komórkę, i że IS nawet nie wiedziało, kim byli napastnicy. FBI jednocześnie potwierdziła, że masakra jest badana jako potencjalny akt terroryzmu, ze względu na przesłanki, że sprawcy zostali "zradykalizowani".

W środę dwoje sprawców otworzyło ogień do kilkuset ludzi zgromadzonych na przyjęciu świątecznym w Inland Regional Center, stanowym ośrodku pomocy niepełnosprawnym. Zginęło 14 osób, a 21 zostało rannych, w tym dwóch policjantów. Dwie ranione osoby są w stanie krytycznym. Napastnicy zostali zabici w policyjnej obławie.

Według policji sprawcami strzelaniny są 28-letni Syed Farook, obywatel amerykański urodzony w USA w rodzinie pakistańskich imigrantów i jego żona, 27-letnia Tashfeen Malik, która mieszkała w USA legalnie na wizie pakistańskiej. Do USA przyjechali razem w lipcu 2014 roku (Malik jako narzeczona Farooka) z podróży, która obejmowała Pakistan i Arabię Saudyjską, gdzie Malik mieszkała przez ponad 20 lat. Pobrali się już w USA. Oboje byli muzułmanami. Nie byli wcześniej notowani przez policję. Para miała półroczną córkę.

Tuż przed środową strzelaniną zniszczyli komputerowe twarde dyski i telefony komórkowe. FBI bada obecnie te materiały. Śledczy badają także doniesienia, że Farook, który był zatrudniony w okręgowym wydziale zdrowia i także uczestniczył w środowej imprezie, pokłócił się ze współpracownikiem, negatywnie wypowiadającym się o "naturalnych zagrożeniach wynikających z islamu".

(j.)