Były szef brytyjskich służb wywiadowczych MI6 John Sawers pisze na łamach dziennika „Financial Times”, że w obliczu zamachów w Paryżu Europa musi się zjednoczyć. Dodaje także, że kolejny atak terrorystyczny może nastąpić w Wielkiej Brytanii lub Niemczech.

Były szef brytyjskich służb wywiadowczych MI6 John Sawers pisze na łamach dziennika „Financial Times”, że w obliczu zamachów w Paryżu Europa musi się zjednoczyć. Dodaje także, że kolejny atak terrorystyczny może nastąpić w Wielkiej Brytanii lub Niemczech.
Były szef MI6: Państwo Islamskie chce prowokować podziały w Europie / Zdj. ilustracyjne /SANJEEV GUPTA /PAP/EPA

Państwo Islamskie chce prowokować podziały w Europie, a szczególnie wrogie nastawienie do napływających uchodźców. Chce, by w siłę rosła skrajna prawica, pogłębiając wyobcowanie europejskich muzułmanów. Narażone na atak mogą być Niemcy, gdzie taki akt terroru osłabiłby kanclerz Angelę Merkel i podzielił opinię publiczną. Równie dobrze do zamachu może dojść w Londynie, gdzie według szefa MI5 Andrew Parkera tylko w tym roku udaremniono już sześć ataków terrorystycznych (...) - podkreśla Sawers, który do 2014 roku stał na czele brytyjskiego MI6. Obecnie kieruje ośrodkiem analitycznym Macro Advisory Partners.

Państwu Islamskiemu zależy na utrzymaniu chaosu w Syrii i Iraku. Dzięki temu może kontrolować zdobyte w tych krajach terytoria i zasoby, by finansować swój "kalifat". Nie chodzi mu też o obalanie reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, z których "po cichu współpracuje", unikając bezpośredniej konfrontacji, atakując umiarkowaną opozycję i prowadząc handel ropą - pisze Sawers.

Zdaniem Sawersa dżihadyści nie chcą dwóch rzeczy: lądowej interwencji NATO lub Rosji oraz układu pokojowego ustanawiającego w Syrii nowe władze. Sawers dodaje, że ani Zachód ani Rosja nie mają obecnie ochoty na interwencję lądową w Syrii, mając w pamięci wojny w Iraku i Afganistanie. Układ pokojowy wygładziłby sytuację i byłby korzystny dla syryjskich sunnitów, a tym samym pozbawiłby Państwo Islamskie siły przyciągania. Były szef MI6 uważa, że szefowie MSZ USA, Rosji, krajów europejskich i Bliskiego Wschodu w trakcie spotkania w sobotę w Wiedniu powinni dążyć do politycznego rozwiązania w Syrii.

Dyplomacja zawsze stanowi odbicie sytuacji na miejscu. Zbrojna interwencja w Syrii (...) wzmocniła pozycję negocjacyjną Rosji i jej sojusznika, Asada. Jeśli Zachód chce mieć wpływ na końcowy rezultat, będzie musiał zdecydować się na odważniejsze działania zbrojne niż prowadzone obecnie naloty na IS oraz dostawy sprzętu wojskowego dla co bardziej umiarkowanych sił w antyasadowskiej opozycji - podkreśla były szef MI6.

(az)