To był wyjątkowo trudny mecz, ale ostatecznie Polakom udało się pokonać Amerykanów 3:2 (25:20, 27:25, 21:25, 22:25, 15:12). Biało-czerwoni trzeci raz z rzędu zagrają o medale mistrzostw świata. Triumf Polaków na żywo oglądało 12 043 kibiców - to rekord frekwencji w Arenie Gliwice.

Początkowo obie drużyny miały problemy z celnością, co objawiało się wieloma zepsutymi zagrywkami. Gdy siatkarze już nieco przyzwyczaili się do gliwickiej hali, kibice oglądali efektowne ataki po obu stronach siatki (7:7). W polskim zespole świetnie prezentowali się środkowi: najpierw Jakub Kochanowski zaserwował asa, a później pojedynczy blok ustawił Mateusz Bieniek. Wynik wciąż jednak oscylował wokół remisu. W końcu biało-czerwonym udało się wyjść na trzypunktowe prowadzenie. Stało się to za sprawą wykorzystanych przez Bartosza Kurka i Aleksandra Śliwkę szans na kontrach (15:12). W końcówce znów oglądaliśmy popis środkowych: punktowe zagrywki Kochanowskiego, a także skuteczne blok i ataki Bieńka. W sumie obaj siatkarze zdobyli w pierwszej partii 9 "oczek". Seta szczelnym blokiem zakończył Bartosz Kurek (25:20).

Przez całego drugiego seta żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie dużej przewagi. Amerykanie w ofensywie stawiali przede wszystkim na Aarona Russella, a w naszym zespole Marcin Janusz równomiernie rozdzielał piłki między przyjmujących, środkowych i Bartosza Kurka (13:14). Gospodarze nie zdobywali już jednak prawie wcale punktów z zagrywki, mniej było akcji ze środka siatki. Asa zdobył za to Russell i Amerykanie wyszli na dwupunktowe prowadzenie (19:21). Aby wyłonić zwycięzcę, potrzebna była gra na przewagi. Więcej zimnej krwi w decydujących akcjach zachowali gospodarze i po ataku Kochanowskiego i bloku Bieńka cieszyli się z wygranej w drugiej odsłonie (27:25).

Po dwóch wygranych setach biało-czerwoni emanowali na boisku pewnością siebie. Nawet z trudnych piłek mocno w ofensywie uderzał Kurek, ale przeciwnicy - nie mając nic do stracenia - też ryzykowali i w rezultacie znów oglądaliśmy walkę punkt za punkt (8:8). Z czasem skuteczność mistrzów świata zaczęła spadać. Gdy trzy punkty z rzędu zdobyli Amerykanie, o czas poprosił Nikola Grbić. Przerwa nie wybiła z rytmu Amerykanów. Tuż po niej asa zdobył Garrett Muagututia, a potem zagrywki kolejnych graczy sprawiały nam duże kłopoty w przyjęciu (15:19). Przy świetnie broniących gościach i bez kąśliwych zagrywek, odrabianie strat szło wyjątkowo trudno. Po zepsutym serwisie Kurka Amerykanie wygrali seta (20:25).

Nerwowo zrobiło się na początku czwartej partii. Wtedy to sędzia odgwizdał Polakom błąd ustawienia. To wywołało dużo emocji w drużynie gospodarzy. Ukarany żółtą kartą został trener polskiej kadry. Później było już spokojniej, bo najpierw z drugiej linii punktował Tomasz Fornal, a chwilę później ważną kontrę z lewego skrzydła skończył Kurek (11:8). Dzięki sprytnym rozegraniom Christensona i dobrej dyspozycji Russella goście nie tylko odrobili straty, ale i wyszli na prowadzenie (11:12). Biało-czerwoni mimo problemów w ofensywie przez dłuższy czas utrzymywali kontakt punktowy z rywalami. Gdy jednak asa serwisowego dającego USA cztery punkty przewagi (18:22) zdobył Taylor Averill, stało się jasne, że najprawdopodobniej dojdzie do tie-breaka. Autowy atak Fornala zakończył czwartego seta (22:25).

W piątym secie Polacy wyszli na prowadzenie 4:2 po punktowym bloku. Chwilę później asa zdobył Kamil Semeniuk, a po asie serwisowym Bieńka gospodarze prowadzili (8:5). Po zmianie stron niesamowicie w obronie grał Erik Shoji, ale mimo to biało-czerwonym udawało się skutecznie atakować. W ważnym momencie punktowy atak wykonał Russell (12:10). Amerykanie byli bliscy wyrównania, ale przy bloku dotknęli siatki. Później asa zdobył Semeniuk, a mecz atakiem po bloku zakończył Aleksander Śliwka (15:12).

W sobotnim półfinale biało-czerwoni zmierzą się w Katowicach z Brazylią, która wygrała z Argentyną 3:1.

Polska - USA 3:2 (25:20, 27:25, 21:25, 22:25, 15:12)

Polska: Bartosz Kurek, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Kamil Semeniuk, Marcin Janusz,  Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Jakub Popiwczak, Łukasz Kaczmarek, Tomasz Fornal, Bartosz Kwolek, Grzegorz Łomacz

USA: Matt Anderson, Aaron Russell, Torey Defalco, Micah Christenson, Taylor Averill, David Smith, Erik Shoji (libero) oraz Jeff Jendryk,  Garrett Muagututia, Kyle Russell, Kyle Ensing