Waldemar Wspaniały w rozmowie z PAP ocenił, że awans Polaków do turnieju finałowego Ligi Narodów to malutki sukces nowo tworzącej się drużyny. "Z mówieniem o dużym poczekajmy do meczów Final Six" - zaznaczył były trener biało-czerwonych.

Podopieczni Vitala Heynena do ostatniej kolejki fazy interkontynentalnej walczyli o prawo gry w lipcowym turnieju finałowym pierwszej edycji LN, czyli rozgrywek, które zastąpiły po wielu latach Ligę Światową. Awans dało zwycięstwo nad Australią w Melbourne 3:0. By mieć pewność, że nie zostaną w tabeli wyprzedzeni przez siódmych Włochów, musieli zdobyć w tym pojedynku co najmniej punkt.

Sam awans to malutki sukces, zwłaszcza dla młodych zawodników. Ale na pewno nie jest to wielki sukces, w końcu w przeszłości kilkukrotnie graliśmy już w finałach LŚ (w 2012 roku biało-czerwoni triumfowali w tych rozgrywkach - PAP) - przypomniał Wspaniały.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Heynen sporo rotował składem przy okazji kolejnych turniejów LN, a na każdy kolejny mecz zestawiał inną "szóstkę".

Obserwując całościowo te rozgrywki, to najbardziej cieszy to, że owe roszady nie spowodowały, iż przegraliśmy ze słabeuszami. Włosi poprzegrywali właśnie z najsłabszymi ekipami i dlatego nie będzie ich w Lille. Ale to już ich problem - skwitował były trener Polaków i klubu z Kędzierzyna-Koźla. Jego zdaniem Belg powinien już zakończyć etap eksperymentów i w imprezie finałowej oprzeć się na zawodnikach, którzy według niego zaprezentowali się dotychczas najlepiej.

Tak zrobią wszyscy najlepsi trenerzy. Czołowe ekipy już w ostatnich turniejach fazy interkontynentalnej grali najmocniejszymi składami. Vital powinien już stawiać na konkretną "szóstkę", a jaka ona będzie tego nie wie nikt z nas, tylko on - zaznaczył Wspaniały.

Na pytanie, którzy zawodnicy młodego pokolenia i grający od niedawna w kadrze wyróżnili się w ostatnich tygodniach, Wspaniały odparł, że wszyscy.

Każdy miał słabsze chwile, ale i dużo dobrych momentów. Wartością tej pierwszej części LN było to, że młodzi dostawali szansę i potwierdzili swoją wartość. Brak im jeszcze oczywiście doświadczenia, ale je będą nabywać. Grać teraz powinni najlepsi, ale z drugiej strony trzeba się cieszyć, że mamy tak szeroką ławkę rezerwowych, którzy praktycznie są gotowi do gry - podsumował.