Gromkie "dziękujemy, dziękujemy", zdjęcia, autografy i przybijanie "piątek". Tak wyglądało spontaniczne powitanie przez kibiców polskich siatkarzy, którzy w niedzielne popołudnie wrócili z Włoch ze złotymi medalami i pucharem dla drużyny mistrza Europy.

W niedzielę po południu - z godzinnym opóźnieniem - polscy siatkarze, którzy w sobotę triumfowali w mistrzostwach Europy, zameldowali się w Warszawie. Na stołecznym lotniku Okęcie im. Fryderyka Chopina witały ich tłumy kibiców.

Zanim siatkarze pojawili się w hali przylotów, na płycie lotniska powitał ich tradycyjny salut wodny. 

Jako pierwszy samolot opuścił - z okazałym pucharem za zdobycie mistrzostwa Europy - serbski szkoleniowiec Polaków Nikola Grbic, a za nim wyszli zawodnicy.

Pierwsze gromkie "dziękujemy, dziękujemy" bohaterowie usłyszeli zaraz po wyjściu z samolotu, a aplauz zgotowali im pracownicy obsługi naziemnej lotniska. Zanim wsiedli do autobusu nie obyło się też bez pamiątkowego zdjęcia z załogą maszyny, którą lecieli ze stolicy Italii.

Na lotnisku złotą drużynę witał tłum kibiców - od najmłodszych po nieco starszych. Kibice towarzyszyli zespołowi w drodze do hotelu, gdzie odbyła się konferencja prasowa ze złotymi medalistami. Wspólne chwile wykorzystano do zrobienia pamiątkowych zdjęć i zebrania autografów.

Musiałam tu być - powiedziała jedna z uśmiechniętych fanek, a rodzina kibiców, którzy przyjechali specjalnie z Radomia, czekali przede wszystkim na Wilfredo Leona.

Był najlepszy, godnie zastąpił Kurka, który nie mógł grać - ocenił nastoletni sympatyk siatkówki.

"Niektórzy jeszcze nie do końca jeszcze wiedzą, czego dokonali"

Jesteśmy w szoku, ilu ludzi przyszło nas powitać, wielka duma - podkreślił Aleksander Śliwka, który w sobotnim finale zdobył decydujący o triumfie Polaków punkt.

Podziękowania i gratulacje przekazał drużynie prezes PZPS Sebastian Świderski.

Zrobili wielką rzecz. Myślę, że niektórzy jeszcze nie do końca jeszcze wiedzą, czego dokonali - powiedział Świderski, który ciepłe słowa skierował też do sponsorów i partnerów związku.

Życzę sobie, byśmy za rok się spotkali znowu i świętowali taki sam medal - nawiązał do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich, a z myślą o tej imprezie w styczniu 2022 powierzył kierowanie drużyny narodowej 50-letniemu Grbicowi, z którym wcześniej współpracował w Zaksie Kędzierzyn-Koźle.

Jestem dumny z zespołu i całego sztabu. Po zakończeniu Ligi Narodów pracowaliśmy bardzo ciężko. Zaczęło się od trudnego zgrupowania w Zakopanem, gdzie wykonaliśmy m.in. olbrzymią pracę fizyczną. W mistrzostwach Europy wszystko potoczyło się po naszej myśli i turniej zakończyliśmy sukcesem - powiedział Grbic.

Bartosz Kurek zaznaczył, że po liczbie polskich kibiców, którzy wspierali drużynę w trakcie mistrzostw Europy, oraz tych, którzy pofatygowali się w niedzielę, by ją powitać, można sądzić, że siatkarze wzbudzają emocje.

Na szczęście w ostatnim czasie wyłącznie pozytywne. To wielka duma i honor być kapitanem takiej ekipy - wspomniał.

Chłopaki, oglądało się was fantastycznie - podkreślił Kurek, który większość turnieju spędził wśród rezerwowych, gdyż z powodu kłopotów zdrowotnych nie mógł pojawić się na boisku.

Biało-Czerwoni w sobotnim finale w Rzymie pokonali broniących tytułu Włochów 3:0. To drugi w historii triumf polskich siatkarzy w ME; poprzednio zwyciężyli w 2009 roku.

W tym sezonie ekipę Grbica, która wcześniej wygrała rywalizację w Lidze Narodów, czeka jeszcze olimpijski turniej kwalifikacyjny, który w dniach 30 września - 8 października odbędzie się w Chinach.