Biało-czerwone siatkarki ponad miesiąc temu wywalczyły awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Polki wrócą na najważniejszą sportową imprezę po 16 latach. Dla zawodniczek to wielka szansa na spełnienie marzeń. Chętnych sporo, miejsc w reprezentacji niewiele. Jedną z pewniaczek wydaje się libero Maria Stenzel, ale sama zawodniczka podchodzi do tego z dużą pokorą.

Maria Stenzel w tym sezonie broni barw klubu z Radomia. Od kilku lat jest podstawową libero reprezentacji Polski. Tak było również podczas rozgrywanego w Łodzi turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk. Zawodniczka przyznaje, że choć wydaje się mieć ugruntowaną pozycję w drużynie narodowej, to nie uważa, że bilet do Paryża dostanie za zasługi:

Wszyscy mówią, że jestem pewniakiem. Dookoła ludzie powtarzają, że mam pewne miejsce w reprezentacji, ale to za bardzo mnie nie interesuje. Wiem, że na miejsce w kadrze trzeba zapracować. Nie ma pewniaków. Na igrzyska pojadą najlepsze, najbardziej sprawdzone. Przed nami długi proces, żeby rzeczywiście wsiąść do samolotu do Paryża.

Jedno jest pewne. W Paryżu w drużynie naszych siatkarek będą same olimpijskie debiutantki. Wszyscy sportowcy, którzy pojechali i wystąpili na igrzyskach podkreślają, że ta impreza niesie za sobą zupełnie inny poziom emocji. Może więc dla siatkarek wartościowe byłoby spotkanie z zawodniczkami, które zagrały w 2008 roku w Pekinie albo możliwość rozmowy z innymi olimpijczykami?

To mogłoby być wartościowe. Mogłoby być fajnie. Natomiast każda dyscyplina jest inna. Sporty drużynowe są inne od indywidualnych. Pewnie byłyby różnice. Myślę, że to byłoby ciekawe doświadczenie. Może ktoś coś takiego zorganizuje. Wiem jednak, że igrzyska to wyjątkowa impreza. Każdy mecz, każdy punkt są bardzo istotne. Stres będzie, ale trzeba grać na najwyższym poziomie jeżeli chce się coś wywalczyć - podkreśla Maria Stenzel.

Zawodniczka przyznaje, że po długim sezonie reprezentacyjnym potrzebny jest czas, by przestawić się na granie w klubie:

To że jestem skoncentrowana po dołączeniu do klubu to jedno. Trzeba jednak czasu, żeby przestawić się z poziomu reprezentacyjnego na klubowy, ligowy. Niczego nie ujmując, jest trochę niższy. Na pewno szybko poczułam się skupiona na zadaniach w klubie. Teraz jest już na spokojnie. Wpasowałam się w zespół - mówi Stenzel. 

MOYA Radomka Radom zanotowała przyzwoity początek sezonu. Udało się choćby pokonać PGE Rysice Rzeszów 3:2. Porażkę z ŁKS-em można było wkalkulować w koszty. Po czterech kolejkach bilans zespołu to 2 zwycięstwa i 2 porażki.

A jak wyglądają relacje koleżanek z reprezentacji podczas klubowego sezonu?

Mamy ze sobą kontakt. Oczywiście nie tak stały jak podczas reprezentacji, gdzie widzimy się codziennie i praktycznie wspólnie żyjemy przez kilka miesięcy. Wszystko to w trakcie roku wychodzi bardzo naturalnie, bo w dobie mediów społecznościowych ciężko byłoby chyba tego kontaktu nie utrzymywać - zauważa Stenzel.