Polscy siatkarze, którzy w niedzielę w Chicago wywalczyli brązowy medal Ligi Narodów wrócili do kraju. "Dla nas to było ogromne wyróżnienie i nagroda za ciężką pracę" – powiedział Bartosz Bednorz, wybrany do „Drużyny Marzeń” finałowego turnieju.

Podróż z Chicago do Polski nie przebiegła zgodnie z planem. Na krakowskim lotniku w Balicach najpierw zameldowali się Bartosz Bednorz i Bartosz Kwolek, którzy podróżowali przez Zurych. Druga część ekipy, dotarła do stolicy Małopolski z ponaddwugodzinnym opóźnieniem. Mimo to w hali przylotów lotniska w Balicach nie zabrakło kibiców, którzy nagrodzili siatkarzy oklaskami i odśpiewali "Sto lat".

Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Jacek Kasprzyk pogratulował zawodnikom.

To jest wasz medal, dla niektórych pierwszy w seniorskiej karierze, cieszę się bardzo. Co ja mam wam powiedzieć? Kocham was - wyznał wzruszony.

Pięciu siatkarzy - Bednorz, Kwolek oraz Łukasz Kaczmarek, Karol Kłos i Maciej Muzaj z Krakowa udali się do Zakopanego, gdzie w Centralnym Ośrodku Sportowym będą walczyć o miejsce w kadrze na turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Tokio, który odbędzie w dniach 9-11 sierpnia w Gdańsku.

Polacy w Chicago grali w rezerwowym składzie, gdyż trener Vital Heynen oszczędzał siły najlepszych zawodników, którzy przed rokiem zostali mistrzami świata. Dlatego brązowy medal uznać należy za ogromny sukces młodego zespołu.

Dla nas to było ogromne wyróżnienie i nagroda za ciężką pracę podczas tych kilku dni spędzonych w Chicago. Nie wszyscy w nas wierzyli, my jednak wiedzieliśmy, że damy z siebie wszystko. Na efekty trzeba było poczekać, ale okazały się one satysfakcjonujące, gdyż przywozimy medal z bardzo ważnej dla nas imprezy - ocenił Bednorz dodając, że odczuwa tylko lekki niedosyt z faktu, że nie udało się awansować do finału po porażce 1:3 z Rosją.

Wiele osób uważało, że jedziemy tam na wycieczkę, nie byliśmy faworytami, a wracamy z brązowym medalem. Mieliśmy trudnych rywali w grupie, bo Brazylia i Iran grały w najmocniejszych składach, ale pokazaliśmy, że charakterem i sercem zostawionym na boisku można z nimi wygrać. Z Rosją w półfinale się nie udało. Był to dla nas ciężki mecz, zabrakło trochę energii, ale już nie ma co do tego wracać. Skończyło się jak się skończyło. Ostatecznie przegraliśmy z dwukrotnym triumfatorem Ligi Narodów, więc nie ma wstydu - ocenił.


Bednorz przyznał, że momentem przełomowy dla tej drużyny był pierwszy mecz z Brazylią. 

Wszyscy byliśmy pozytywnie zaskoczeni, jak to się potoczyło, ale już przed spotkaniem powtarzaliśmy sobie, że idziemy walczyć "na noże". Ten mecz trwał bardzo długo, nie było czasu na regenerację. Szybko jednak przestawiliśmy się mentalnie na drugiego rywala i z Iranem też wygraliśmy, zapewniając sobie awans do półfinału. To już był dla nas sukces, ale chcieliśmy jeszcze więcej. Byliśmy głodni kolejnych zwycięstw. Trafiło się jeszcze jedno i wystarczyło, aby przywieść do Polski medal i podziękować kibicom za to, jak bardzo nas wspierali i zarywali noce, aby nas oglądać. Mnie osobiście byłoby bardzo ciężko wstać i śledzić te mecze, a oni to robili. Mieliśmy też ogromne wsparcie Polaków mieszkających w Chicago - podkreślił Bednorz, który został wybrany do "Drużyny Marzeń" finałowego turnieju.

To ogromne wyróżnienie, cieszę się tego bardzo i zapamiętam do końca życia, ale nie byłoby tej nagrody, gdyby nie praca całej drużyny. Mnie motywuje, aby pracować jeszcze ciężej. Bo te litry potu wylane na treningach, zostawione serducho podczas meczów nie poszło na marne - zapewnił.

Bednorz jest w grupie zawodników, którzy będą teraz trenować w Zakopanem i ma szansę znaleźć się w kadrze na turniej kwalifikacyjny do igrzysk.

Jestem osobą bardzo ambitną i być może nie mówię za dużo, nie wychodzę przed szereg, ale mam swoje cele i marzenia, i będę do nich dążyć. Walczę o najwyższe cele i chcę wygrywać z reprezentacją jak najwięcej. Coś udało mi się już teraz. Mam nadzieję, że będzie mi dane zdobywać kolejne medale w przyszłości - zadeklarował.

Siatkarze wiedzieli o wcześniejszym wylocie Heynena

Sporo kontrowersji podczas turnieju w Chicago wywołała decyzja trenera Heynena, który przed meczem o brązowy medal z Brazylią opuścił zespół i powrócił do Zakopanego, aby prowadzić treningi z przebywającą tam grupą, a drużynę poprowadził Jakub Bednaruk.

Rozgrywający Marcin Komenda potwierdził, że drużyna wiedziała, iż trenera zabraknie w meczu o trzecie miejsce i zrozumieli powody takiej decyzji.

Wytłumaczył nam powody i nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Wiadomo, że wszystko jest podporządkowane turniejowi kwalifikacyjnemu do igrzysk. A Kuba przygotował nas mentalnie bardzo dobrze do tego spotkania. Padły męskie słowa, które pomogły nam w odpowiedniej motywacji. Super wywiązał się ze swojej roli. Pomógł nam na tyle, na ile mógł i za to jesteśmy mu wdzięczni. To też jest jego medal. Nie wiadomo, jak bez niego to by się ułożyło - nie miał wątpliwości Komeda.
Do medialnej burzy spowodowanej wcześniej powrotem Heynena ze spokojem odniósł się także Bednorz.

Nie czytam i nie słucham komentarzy, odciąłem się od tego, gdy wyjechałem do Włoch. Nie jest to mi do niczego potrzebne. Media są od tego, że się dużo mówiło o siatkówce, a nam niekoniecznie musi to pomagać. Jest wielu kibiców sukcesów, a jak jest źle, to pozostają tylko ci prawdziwi. Pojawiło się dużo opinii na temat tej decyzji trenera. Ja nie chcę tego komentować, choć mam swoje zdanie. Jeszcze ktoś coś podłapie, zmieni i niepotrzebnie zepsuję sobie swój wizerunek, a naprawdę ciężko pracuję, aby był on dobry - wyjaśnił Bednorz, który nie chciał oceniać swoich szans na zakwalifikowanie się do ostatecznego składu kadry.

Jesteśmy dużą grupą, rywalizacja jest zdrowa i zawsze taka była. Jedziemy do Zakopanego i walczymy o skład na kwalifikacje olimpijskie, a jaki on będzie zależy od trenera. My tak naprawdę nic więcej niż pokazać się w meczach i na treningach nie możemy zrobić. Trzeba uzbroić się w cierpliwość  - podsumował.

Według Bednorza trener Heynen powinien się cieszyć i być dumny z tego, że siatkówka w Polsce ma tak ogromny potencjał i jest tylu wspaniałych zawodników.

Dla polskich siatkarzy ostatnim sprawdzianem formy przed turniejem kwalifikacyjnym będzie Memoriał Jerzego Huberta Wagnera, który rozegrany zostanie w dniach 1-3 sierpnia w krakowskiej Tauron Arenie. Rywalami biało-czerwonych będą Brazylia, Serbia i Finlandia.