Ministrowie spraw zagranicznych Unii Europejskiej podczas spotkania w Brukseli nawet nie wspomnieli o sankcjach wobec Białorusi w związku z prześladowaniami polskiej społeczności. Nic się nie zmieniło, nie ma przełomu. Obecna polityka łagodzenia stosunków z Białorusią będzie kontynuowana – powiedział korespondentce RMF Katarzynie Szymańskiej-Borginon pragnący zachować anonimowość dyplomata Rady UE.

Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski przedstawił na spotkaniu unijnych ministrów problem polskiej mniejszości. Wielkiego odzewu nie było. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Asthon obiecała, że w czwartek spotka się z białoruskim ministrem spraw zagranicznych Siarhiejem Martynowem w Kijowie przy okazji zaprzysiężenia nowego prezydenta Ukrainy, by porozmawiać o sytuacji polskiej społeczności. Nikt nie wspominał o sankcach. Zresztą także Sikorski był ostrożny. Na spotkaniu z dziennikarzami zapowiedział jedynie, że w kwietniu, a więc wcześniej niż planowano, Unia dokona przeglądu stosunków z Białorusią. Gdyby szykany i represje były kontynuowane, to wiemy, jakie mogą być wyniki tego przeglądu - powiedział Sikorski.

Podczas takiego przeglądu Unia może wprowadzić na nowo sankcje wizowe wobec białoruskich prominentów. Na razie jednak to sprawa odległa. Nikt w Unii nie chce jeszcze wyciągać kija, wszyscy wolą nadal pokazywać Białorusi marchewkę.