Prezydent Emmanuel Macron coraz bardziej osłabiony politycznie. Ruch "żółtych kamizelek" znowu zatrząsnął fundamentami republiki - tak kolejne fale protestów w całej Francji komentuje nadsekwańska prasa.

Wielu paryskich komentatorów podkreśla, że wizerunek Emmanuela Macrona jest coraz gorszy w oczach francuskiej opinii publicznej. Po raz kolejny bowiem lokator Pałacu Elizejskiego dowiódł, że nie wie, co zrobić, by położyć kres gigantycznej fali protestów przeciwko prowadzonej przez niego polityce.

Media sugerują, że kozłem ofiarnym stanie się prawdopodobnie premier Edouard Philippe, którego szef państwa może w najbliższym czasie zmusić do dymisji, obarczając go winą za fiasko prób negocjacji z ruchem "żółtych kamizelek".  

Wielu obserwatorów zauważa, że niska popularność prezydenta nie jest w ostatnich latach we Francji czymś rzadkim. Poprzednik Macrona - Francois Hollande - również był nielubiany. Jednakże Emmanuel Macron, który uważany jest często za polityka wyjątkowo aroganckiego, stał się wręcz znienawidzony przez protestujących rodaków.

Komentatorzy podkreślają, że wszystko wskazuje na razie na to, iż ruch "żółtych kamizelek" powstał spontanicznie w internecie. Został stworzony przez ludzi, którzy zaczęli protestować przeciwko podwyżkom akcyzy na paliwo, a później zaczęli mnożyć inne żądania - m.in. dotyczące podwyżek zagwarantowanych prawnie minimalnych zarobków.

Niektórzy obserwatorzy nie wykluczają, że być może kiedy się okaże, że ktoś tym wszystkim w cieniu kierował. Na razie jednak wiele francuskich mediów nazywa fale protestów buntem tej części społeczeństwa, które były ignorowane przez Macrona i - generalnie - paryskie poprawne politycznie elity.   

Zdaniem niektórych obserwatorów "żółte kamizelki" można w pewnym sensie nazwać - choć jest to dużym uproszczeniem - francuskim odpowiednikiem tych Amerykanów, którzy głosowali w USA na Donalda Trumpa. Najczęściej chodzi o rdzennych Francuzów, w tym m.in. rzemieślników, robotników i emerytów, którym coraz trudniej jest wiązać koniec z końcem. Nie rozumieją oni dlaczego mają płacić - tak jak chciał tego Macron - więcej podatków z powodu globalnego ocieplenia lub masowego przyjmowania afrykańskich imigrantów.

Według przeprowadzonych ankiet większość członków ruchu "żółtych kamizelek" głosuje na radykalną prawicę, ale jest też wśród nich wielu zwolenników skrajnej lewicy oraz osób, które po prostu przestały wierzyć politykom. 

(az)