W województwie śląskim, gdzie w ostatnich dniach zalanych zostało blisko 5 tysięcy obiektów, nie ma już zagrożenia nowymi podtopieniami. Od wczoraj woda w rzekach systematycznie opada, a zdarzające się opady deszczu nie są intensywne - informują służby kryzysowe.

Przedstawiciele służb kryzysowych szacują, że odpompowywanie wody z zalanych budynków i ważniejszych dróg w niektórych przypadkach może potrwać około tygodnia. Brakuje pomp o dużej wydajności - w ich zakupie ma pomagać wojewódzki fundusz ochrony środowiska.

Sztab kryzysowy w gminie Bieruń koło Tychów, gdzie niektóre domy zalane są aż po dachy, ocenia, że sytuacja powodziowa w gminie jest opanowana, poziom wód wszystkich czterech płynących przez miasto rzek opada. Nic nie wskazuje na groźbę pogorszenia sytuacji.

Jak powiedział zastępca burmistrza Bierunia, Jan Podleśny, swoje domy musiało opuścić 2317 osób. W większości mieszkańcy zrobili to sami, bez potrzeby formalnej ewakuacji. Z noclegu w szkole skorzystało około 90 osób, pozostali skorzystali z gościny swoich rodzin, znajomych czy sąsiadów.

Według wstępnego raportu, powódź zalała w Bieruniu 480 budynków mieszkalnych i 390 gospodarczych, około 20 gospodarstw rolnych. Zalanych lub podtopionych jest też 26 innych obiektów, m.in. nowoczesna hala sportowa i oczyszczalnia ścieków oraz gimnazjum. Nadal w wielu budynkach nie ma prądu, zalane są stacje transformatorowe.

Wciąż nie da się przejechać drogą krajową nr 44 z Bierunia do Oświęcimia. Zamknięty jest most na Wiśle, a przed nim nadal jest potężne rozlewisko. Za pomocą sprowadzonej z Czech pompy woda przerzucana jest do międzywala, skąd trafia z powrotem do koryta Wisły.

W Bieruniu otwarto już przejazd na ul. Chemików w kierunku osiedla przy fabryce Nitroerg. Nadal nieprzejezdne są m.in. ul. Bohaterów Westerplatte (przed Potokiem Goławieckim), ul. Warszawska (most nad Wisłą), ul. Chemików (za groblą), ul. Jagiełły i ul. Bijasowicka.

Zdecydowanie poprawiła się sytuacja na Wiśle i jej dopływach. Nie ma już groźby, że konieczność zwiększonego zrzutu wody ze zbiornika w Goczałkowicach spowoduje podtopienie położonych w jego sąsiedztwie terenów. O godz. 6 rano zrzut wody z Zapory Goczałkowickiej wynosił 198 m sześc. na sekundę i był o 5 m sześc. na sekundę mniejszy w stosunku do odczytu z 3. nad ranem.

W Czechowicach-Dziedzicach, gdzie sytuacja powodziowa należała do najtrudniejszych w regionie, ryzyko jest coraz mniejsze. Cały czas działa sztab kryzysowy. Przyjmowane są zgłoszenia z terenów podtopionych i na bieżąco monitorowany jest stan wód w gminie. Na zalane tereny dowożona jest żywność (świeże pieczywo, woda pitna), leki i worki z piaskiem. Działają punkty dla ludności ewakuowanej. Usunięto awarię transformatora zaopatrującego w prąd rejon ulic Narutowicza i Norwida na osiedlu Północ. Trwa usuwanie awarii drugiego transformatora.

Stabilizuje się także sytuacja na Odrze. Kolejne odczyty stanu wody wskazują, że jest jej coraz mniej. O godz. 4 rano stan Odry w Chałupkach wynosił 529 cm, w Krzyżanowicach 745 cm, w Raciborzu-Miedoni 801 cm. Kilka godzin wcześniej stany w tych miejscach były o 22-34 cm wyższe.

Wczoraj wieczorem woda w Odrze i Olzie napływała z Czech w tempie 954 m sześc. na sekundę. Szacuje się, że w Raciborzu poziom wody będzie opadać średnio o 4-5 cm na godzinę; dziś na wodowskazie w Miedoni powinno być już poniżej 8 metrów wody.

Jeżeli Twoja miejscowość również ucierpiała w ulewach, daj nam znać na Gorącą Linię RMF FM. Czekamy na zdjęcia, filmy i informacje o utrudnieniach. Informujcie o tym, jak zmieniła się sytuacja od wczoraj.

Sprawdź aktualizowaną na bieżąco informację "Polska pod wodą - informacje od Was minuta po minucie". Poinformuj nas i innych! Mapa powstała na podstawie informacji nadesłanych przez słuchaczy i internautów RMF FM na Gorącą Linię.


Pokaż Powódź 2010 - 18 V 2010 na większej mapie