Politycy koalicji rządzącej krytykują Donalda Tuska za złożenie obietnicy dotyczącej publikacji raportu o aferze podsłuchowej, który miał trafić do opinii publicznej do końca września. Twierdzą, że były szef rządu w ogóle nie powinien składać takich deklaracji. Nie widzą też nic złego w tym, że nowa szefowa resortu spraw wewnętrznych zapowiedziała, że w ogóle nie przedstawi takiego dokumentu.

Europosłanka Platformy Obywatelskiej Julia Pitera twierdzi, że były szef rządu nie miał prawa obiecywać, że były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz lub jego następczyni Teresa Piotrowska dokładnie wyjaśnią aferę z podsłuchiwaniem najważniejszych osób w państwie.

Byłam dość zaskoczona, że pan premier zlecił ministrowi spraw wewnętrznych taki raport. Minister spraw wewnętrznych nie ma wglądu w postępowania służb specjalnych, nawet jeżeli je nadzoruje - podkreśla Pitera. Jeszcze dalej idą politycy koalicyjnego PSL. Ludowcy twierdzą, że deklaracja byłego szefa rządu była nieprzemyślana. Premier bezkrytycznie to podał z trybuny sejmowej, że opinia publiczna do końca września się dowie - mówi poseł Stanisław Żelichowski.