Co najmniej pięć godzin opóźnienia mają pociągi, które już powinny jechać przez Polskę, ale utknęły w Niemczech. To wynik strajku niemieckich maszynistów. Stoją prawie wszystkie pociągi, a nawet miejska kolej S-Bahn w Berlinie i innych dużych miastach.

Problemy są ze wszystkimi pociągami do Polski, które powinny już jechać lub ruszyć przez godziną 10, kiedy ma skończyć się strajk. Na przykład Pociąg Bazylea-Moskwa w Poznaniu pojawi się co najmniej pięć i pół godziny później niż powinien. Opóźnienie składu z Amsterdamu do Warszawy będzie tylko 20 minut mniejsze. Ekspres Berlin-Warszawa z 6:40 odjedzie najwcześniej o dziesiątej.

Możliwe, że wzorem poprzednich sytuacji kolejarze połączą w całość dwa składy. Razem z tym wcześniejszym pojadą wagony, które z niemieckiej stolicy powinny ruszyć o 9:40. Wszystkie planowane opóźnienia zakładały, że pociągi ruszą o 10, gdy skończy się strajk. Zeszłotygodniowe akcje ostrzegawcze pokazały jednak, że niemożliwe jest, żeby wszystkie składy ruszyły w jednym momencie.

Pociąg Praga-Szczecin skończył kurs w Berlinie i do Polski w ogóle nie dojedzie. Opóźnienia pojawią się też przy jeździe do Niemiec. Poranny ekspres z Warszawy na granicy odstoi godzinę nim ruszy do Berlina.