"Nie dostaliśmy Oscara za film dokumentalny, na który bardzo liczyliśmy, ale przecież i tak nominacje to olbrzymi sukces. Nie mam wątpliwości, że wydarzyła się rzecz wspaniała - mówimy o filmach dokumentalnych, świat o nich usłyszał” – mówi po oscarowej gali reżyser-dokumentalista Jacek Bławut. „Dla polskiego dokumentu to wielkie, piękne dni. Nie dostaliśmy Oscara w tej kategorii, ale czuję się tak jakbyśmy go dostali" – dodaje.

Jacek Bławut był opiekunem artystycznym "Joanny" Anety Kopacz. Obok niej do Oscara w kategorii "najlepszy krótkometrażowy dokument" nominowana była "Nasza klątwa" Tomasza Śliwińskiego. Ostatecznie statuetkę zdobył obraz  "Crisis Hotline: Veterans Press 1".

Zdaniem Bławuta nominacja do Oscara z jednej strony będzie ułatwiać młodym twórcom pracę nad ich nowymi filmami, z drugiej strony na pewno będzie im trudniej. Z jednej strony jak nie wspierać reżysera, który miał nominację do Oscara, to otwiera oczywistą drogę do kolejnego filmu. Z drugiej strony, wobec takiego twórcy wymagania i oczekiwania są zawsze większe, jest większa presja. Wszyscy będą mieli uwagę skoncentrowaną na jego kolejnym filmie - powiedział reżyser. Mamy szkołę filmową w Łodzi, mamy wspaniałych młodych filmowców, o których będzie niedługo słychać. Mamy Studio Munka, które daje szanse na debiuty - mieliśmy dwa filmy w konkursie w Sundance; to niebywały sukces. Mamy Szkołę Wajdy, która co roku udowadnia, że dokument ma wielką siłę. Filmy ze szkoły podróżują po całym świecie zdobywając wielkie sukcesy. PISF też wspiera dokumenty, bez tego wsparcia nie powstawałyby one - wyliczał. 


(mn)