Trener reprezentacji Francji Raymond Domenech poważnie obawia się, że kilku piłkarzy jego zespołu odmówi jutro gry w ostatnim meczu fazy grupowej mundialu w RPA z drużyną gospodarzy. Nie podał jednak żadnego nazwiska.

Wykluczony z reprezentacji po tym, jak obraził selekcjonera, Nicolas Anelka po całonocnej podróży z RPA wylądował w Londynie. Zawodnik Chelsea z lotniska Heathrow udał się do swego domu w stolicy Anglii. Wczoraj francuscy piłkarze na znak protestu przeciw decyzji władz federacji zbojkotowali trening, ale dziś wznowili zajęcia. Domenech jednak uważa, że konflikt nie jest zażegnany.

Francja zagra jutro z RPA (godz. 16.00 w Bloemfontein) i musi ten mecz wygrać, by zachować szanse awansu do drugiej rundy. Jeśli Meksyk i Urugwaj zremisują swój mecz w grupie A, trójkolorowi zostaną wyeliminowani z turnieju.

Próbowałem im tłumaczyć, że strajk i protesty nic nie dadzą, że takie zachowanie jest głupie. Ale wcale nie jestem pewien, czy wszystkich przekonałem. Zobaczymy, co się wydarzy w dniu meczu. Na razie jednak nie wprowadzam żadnych zmian w planowanym składzie - przyznał Domenech.

Jak powiedział, nie jest pewny, czy jutro będzie chciał zagrać kapitan Patrice Evra, który najbardziej współczuł Anelce i krytykował decyzję o jego usunięciu z ekipy. To cios dla reprezentacji Francji. Problemem wcale nie jest Anelka, ale zdrajca w zespole, który opowiedział o wszystkim dziennikarzom - bronił kolegi z drużyny kapitan.