"Niepojęte!", "Bajeczne!", "Niemcy rozłożyli jedenastkę Maradony!" - w ten sposób niemieckie media komentowały w sobotę po południu zwycięstwo swojej reprezentacji nad Argentyną 4:0 w ćwierćfinale mundialu. Po meczu na ulicach niemieckich miast zapanowała euforia. W Berlinie na "mili kibica" pod Bramą Brandenburską, w 35-stopniowym upale, zespołowi trenera Joachima Löwa kibicowało 350 tysięcy osób.

"Ten wynik to marzenie!" - skomentowała w rozmowie z telewizją ZDF kanclerz Niemiec Angela Merkel, która oglądała mecz na trybunach stadionu w Kapsztadzie. Wcześniej typowała, że Niemcy wygrają 2:1.

Na nic zdały się futbolowe cuda Messiego i spółki. Na stadionie w Kapsztadzie tango zatańczyła tylko niemiecka "jedenastka" - pisał z kolei w internetowym wydaniu dziennik "Bild". Dodał, że tym razem trenerowi argentyńskiej reprezentacji Diego Maradonie nie pomogła "ręka Boga", tak jak w 1986 roku, gdy strzelił w ćwierćfinałowym meczu z Anglią bramkę po zagraniu ręką. Mecz, który znajdzie się w podręcznikach historii. Dzień, w którym pisano bajki - podsumował "Bild".

Tygodnik "Der Spiegel" oceniał natomiast w komentarzu na stronie internetowej, że zespół Joachima Löwa "odczarował" dwukrotnego mistrza świata. Według niego, niemieccy piłkarze perfekcyjnie rozpoczęli mecz, a następnie kontrolowali przebieg gry. Niemcy dominowali w tej rozgrywce, grali pewniej i płynnie kombinowali. Obrotni Müller i Podolski mogli zostać zatrzymani tylko poprzez faule - pisał "Spiegel". Tygodnik zauważył też, że Argentyńczyk Lionel Messi, "prawdopodobnie najlepszy piłkarz na świecie", rzadko był w stanie przedrzeć przez jego niemiecką obstawę - Schweinsteigera i Khedirę.

Magazyn sportowy "Kicker" ocenił, że drużyna "Albiceleste" - jak nazywają swą reprezentację Argentyńczycy - była zszokowana pierwszym golem Niemców, który padł już w 3. minucie spotkania.

Z kolei dziennik "Die Welt" napisał, że niemiecka reprezentacja grała tak, jakby miała jasną koncepcję. Gra argentyńskiego zespołu wyglądała na pozbawioną planu, tak jakby poza indywidualnymi akcjami jedyną koncepcją była inspiracja ze strony Lionela Messiego. Według komentatora, Messi był jednak ledwo widoczny dzięki skoncentrowanej niemieckiej obronie.

Nikt nie cierpi tak pięknie, jak Diego Maradona, trener argentyńskiej reprezentacji narodowej. Ale tym razem miał on rzeczywiście powód do smutku. Jego zespół nie został tylko po prostu pokonany, ale upokorzony przez niemiecką reprezentację - komentował natomiast dziennik "Süddeutsche Zeitung". Według gazety, Niemcy są faworytem do tytułu mistrza świata.

Młody niemiecki zespół wydawał się bardziej dojrzały i lepiej zorganizowany, dlatego roztropny Joachim Löw już wcześniej mógł się poczuć zwycięzcą w pojedynku trenerskim z dawnym geniuszem piłki Maradoną, wiecznym Diego, o którym nie wiadomo, czy jest genialnym motywatorem, czy tylko maskotką. Dla niego, tak jak dla wspaniałego Messiego, była to jedna z największych porażek w ich karierze. Ich idea futbolu została zdławiona w środkowym polu, opanowanym przez Schweinsteigera - komentowała "Süddeutsche Zeitung".