W meczu z Senegalem pod względem fizycznym zagraliśmy źle, ale w ciągu pięciu dni można dużo poprawić i zagrać później zupełnie inne spotkanie – mówi w rozmowie z RMF FM były reprezentant Polski, a obecnie prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej - Paweł Wojtala. Jego zdaniem szanse na to, by jutro przeciwko Kolumbii zagrał Kamil Glik, nie są zbyt wielkie.

Patryk Serwański, RMF FM: To, co było najbardziej niepokojące w meczu z Senegalem to pewna ociężałość widoczna u piłkarzy. Czy pana zdaniem z Kolumbią możemy wyglądać lepiej pod względem fizycznym? To wydaje się najtrudniejsze do poprawienia w ciągu kilku dni.

Paweł Wojtala: Na pewno nie wyglądaliśmy dobrze fizycznie w tym meczu. Nasi piłkarze nie byli w optymalnej dyspozycji. Widać było braki w dynamice, szybkości. Pomiędzy meczami mieliśmy 5 dni. To czas, w którym można dużo poprawić. Dodatkowo piłkarze będą mocno zmotywowani. Nie twierdzę, ze tego zabrakło z Senegalem, ale ten mecz ma większe znaczenie i to dla obu drużyn. Tu tej motywacji na pewno będzie więcej. Zobaczymy inaczej biegającą drużynę w tym meczu

Ta różnica naprawdę może być wyraźnie widoczna?

Musi być coś więcej. Zawodnicy po regeneracji odpoczną i wyzwoli się więcej tej świeżości. Nie widziałem każdego treningu. To jest trochę życzeniowe, że będzie to wszystko lepiej wyglądało. Sztab na pewno wie, co robić, a to spotkanie będzie dla nas kluczowe, najważniejsze.


Wydaje się, że w meczu z Kolumbią kluczem będzie przygotowanie mentalne. Obie drużyny po porażkach. Piłkarze muszą się pozbierać. I to wielka roli obu trenerów. Kolumbijczycy przecież też mają wielkie piłkarskie ego. Oglądają się na sukcesy Brazylii, Argentyny, choć ta tu zawodzi, czy Urugwaju, a sami są niespełnienie. U nich też presja rośnie.

Piłkarze sami się trochę od tego odetną. Wiedzą jaki jest ciężar gatunkowy tego meczu. Kolumbijczykom zaraz zostanie oglądanie się tylko na Urugwaj, bo Argentyna zawodzi, a Brazylia też gra na razie przeciętnie. Dla nas to kolejne spotkanie. Piłkarze są przyzwyczajeni, by nie rozpamiętywać porażek. Przecież w rozgrywkach ligowych to normalne. Oczywiście to są mistrzostwa świata - odbywają się raz na cztery lata. My gramy nawet rzadziej. Dlatego nie martwię się o nastawienie drużyny w meczu z Kolumbią. Będzie im zależało.

Kamil Glik jest w gotowości - to słyszymy od członków sztabu kadry. Pan był obrońcą i wie, jak to wygląda na  boisku. Czy pana zdaniem występ Glika jest tak naprawdę możliwy?

Nie wiem do końca w jakiej jest dyspozycji. Na pewno zrobi wszystko by zagrać, ale moim zdaniem to będzie bardzo ciężkie. Jeżeli zagra to nie będzie myślał o bólu tylko zagra tyle, ile wytrzyma bark. To może być cały mecz, ale równie dobrze może dojść do jakiegoś zdarzenia w 10 minucie. Glik to na pewno filar tej drużyny, doświadczenie. Kiedy w pierwszej połowie meczu z Senegalem graliśmy dwójką środkowych obrońców, było dużo błędów w ustawieniu pomiędzy Cionkiem i Pazdanem. Taktycznie to nie zagrało. Brakowało człowieka, który by podpowiadał, jak się zachować, przesunąć. To rola Glika i bardzo go brakowało.

Jako były piłkarz widzi pan po porażce z Senegalem nadzieję popartą faktami, że to może wyglądać w niedzielę lepiej, czy przyda się już taka piłkarska modlitwa?

Chyba wszystko jest potrzebne. Wiem, że w ciągu 3-4 dni można zagrać dwa diametralnie różne spotkania. To się zdarzało, ale wiem też o tym, że taka modlitwa też jest potrzebna. Pierwszy mecz nie dał nam zbyt wielu optymistycznych argumentów.


(MN)