Trener Hondurasu Luis Fernando Suarez przyznał, że w zestawieniu z grupowymi rywalami w mistrzostwach świata, czyli Francją, Szwajcarią i Ekwadorem, jego drużyna jest piłkarskim Kopciuszkiem. "Plus jest taki, że kibice wspierają słabszych" - zauważył.

Honduranie zainaugurują dziś występy w mundialu spotkaniem z Francuzami w Porto Alegre. Kolumbijski szkoleniowiec liczy, że brazylijscy kibice będą dopingować jego zespół.

W sporcie słabsi mogą liczyć na wsparcie fanów. A przy renomowanych rywalach my jesteśmy jak ubodzy krewni, jak Kopciuszek - powiedział 54-letni Suarez.

Nie chciał zdradzić taktyki na pojedynek z mistrzami świata z 1998 roku.

To, że jesteśmy teoretycznie słabsi nie oznacza, iż musimy wszystkie karty wykładać na stół - dodał.

Do 2007 roku Suarez prowadził reprezentację Ekwadoru i 21 czerwca dojdzie do spotkania jego obecnej drużyny z byłą.

Teraz to już nie ma większego znaczenia. To będzie mecz, jak każdy inny i nasz cel będzie taki, jak zwykle - wygrać - podkreślił.

Trener nie zgadza się z opinią, że jego podopieczni nie przebierają w środkach i nieraz grają zbyt ostro.

Gramy agresywnie, twardo, ale zgodnie z przepisami. Najlepszym dowodem jest fakt, że w eliminacjach żaden z moich zawodników nie ujrzał czerwonej kartki - uzasadnił Suarez.

W ekipie Hondurasu można znaleźć trzy... polskie akcenty.

Po raz drugi w mundialu uczestniczy Boniek Garcia, którego ojciec wybrał imię na cześć jednego z bohaterów MŚ w 1982 roku w Hiszpanii, a obecnie prezesa PZPN.

Na boiskach RPA w 2010 roku grał też Osman Chavez, który dwa miesiące po mundialu został zawodnikiem Wisły Kraków. Grał w niej trzy sezony, a na początku ostatniego został wypożyczony do chińskiej drużyny Qingdao Jonoon FC.

Z kolei jednym z napastników jest Carlos Costly, w latach 2007-09 zdobył 14 goli dla GKS Bełchatów.

(j.)