"Pół minuty za wcześniej skończyłam walkę w głowię i popełniłam karygodny błąd" - przyznała polska judoczka Daria Pogorzelec, która przegrała dziś w pojedynku repasażowym z Węgierką Abigel Joo i zajęła 7. miejsce w olimpijskim turnieju. "Czułam się zwyciężczynią. Dałam prezent Węgierce, a ona z chęcią go przyjęła" - podsumowała zawodniczka.

Chociaż świetnie się znamy, właściwie poza matą jesteśmy koleżankami, to jeszcze przed walką pilnie analizowałam jej występy - mówiła o swojej rywalce Pogorzelec. Węgierka przystąpiła do walki repasażowej z kontuzjowaną nogą. Miała problemy z poruszaniem się, z trudem pokonała trzy schodki prowadzące na matę. Wydawało się, że w tej sytuacji dużo niżej notowana 22-letnia Polka nie będzie miała problemów z wygranie walki. Zresztą konfrontacja układała się po myśli Pogorzelec, która po niewiele ponad minucie zdobyła yuko. Gdy do końca pozostawało 55 sekund, Joo otrzymała drugą karę shido, równoznaczną z kolejnym yuko dla Darii. Chwilę później sędziowie ukarali shido polską judoczkę, ale wciąż Joo nie stwarzała zagrożenia i praktycznie nie wykonywała akcji. I wreszcie w 4.33 min wysoka rywalka efektownym rzutem na ippon pokonała podopieczną trenera Adama Maja.

Pogorzelec przyznała, że nie była spięta podczas występów w Londynie. W ogóle nie czułam presji. Byłoby mi bardzo miło, że mogę wyjść na matę, cieszyłam się, że widzowie mi klaszczą, że walczę z najlepszymi na świecie - podkreśliła.