"Na "pudło" nie mam żadnych szans. Ale już na ósemkę jak najbardziej. Z takiego wyniku byłabym zadowolona" - przyznaje Aleksandra Klejnowska-Krzywańska, reprezentantka Polski w podnoszeniu ciężarów, która wystartuje dziś na igrzyskach olimpijskich w Londynie. "Kiedyś zdobywałam medale, ale trzeba realnie oceniać możliwości w danej chwili i danym momencie kariery" - dodała.

AsInfo: Odczytywała Pani olimpijską przysięgę ciężarowców. To duży stres wystąpić przed tak dużym audytorium?

Aleksandra Klejnowska-Krzywańska: Początkowo się zestresowałam i powiedziałam, że tego nie zrobię. Można powiedzieć, że podwójnie się zestresowałam. Ale w końcu się zgodziłam i cieszę się, że tak zrobiłam, bo teraz jestem zadowolona.

Większy jest stres przy takiej okazji, czy wtedy gdy rozpoczynają się zawody? Zwłaszcza te olimpijskie.

Podczas zawodów stres jest zawsze większy. Z drugiej strony to już moje czwarte igrzyska, więc nie ma czym się przejmować aż tak bardzo. W sumie to zachowałam się jak córka sołtysa. Ale to chyba dobrze, nie? Adrenalina musi być. To część sportowej rywalizacji.

Zajmują Panią nie tylko treningi. Większość kobiet próbuje się odchudzać. Pani to robi od dawna.

Zrzuciłam już pięć kilogramów. Został jeszcze jeden kilogram. Startuję po raz pierwszy w niższej kategorii. Przez cała karierę startowałam w kategorii do 58 kilogramów. Teraz startuję w wadze do 53 kg. W moim przypadku schudnąć to nic takiego wielkiego.

Skąd taka decyzja?

Biorąc pod uwagę wyniki, musiałam na to się zdecydować. Nawet siódme miejsce, które zajęłam w Pekinie, byłoby w tej wadze obecnie nieosiągalne. Teraz mój najlepszy wynik dawałby 15. miejsce. 58 kg to najcięższa kategoria wśród kobiet. Odkąd urodziłam dziecko już miałam niższą wagę, więc było mi łatwiej zabrać się za to zbijanie wagi.

Jakie ma Pani oczekiwania na igrzyskach w Londynie?

Wystarczy wejść na listę startową. Na "pudło" nie ma żadnych szans. Ale już na ósemkę jak najbardziej. I z takiego wyniku byłabym zadowolona.

Co trzeba zrobić, żeby zdobyć medal?

Patrzyłam na wyniki moje oraz konkurentek i realnie oceniłam sprawę. Gdyby udało się wedrzeć do ósemki to nie tylko miałabym satysfakcję, ale i byłyby punkty dla kraju. No, bo przecież punkty do ogólnej klasyfikacji przyznawane są za czołowych osiem lokat na igrzyskach w danej konkurencji. Gdyby mi to się udało to miałabym naprawdę dużą satysfakcję. Kiedyś zdobywałam medale, ale trzeba realnie oceniać możliwości w danej chwili i danym momencie kariery.

W 2001 roku Aleksandra Klejnowska-Krzywańska zdobyła mistrzostwo świata i Europy. Mistrzynią kontynentu była potem jeszcze trzy razy. Na igrzyskach olimpijskich startowała trzykrotnie, ale bez spektakularnego sukcesu. Dwukrotnie była piąta, przed czterema laty w Pekinie zajęła siódmą pozycję.